tu jesteś:   STRONA GŁÓWNA
Poznaj Tatry
NATURA
   Zielony Świat Tatr
   Zwierzęta Tatr
   Klimat, Skały i Wody
   Kronika wydarzeń przyrod.
KULTURA
   Historia
   Etnografia
Filmy edukacyjne
AUDYCJE RADIOWE
ATLAS ROŚLIN
ATLAS GRZYBÓW
ATLAS ZWIERZĄT
PANORAMY TATR
INNE GÓRY
BLOG / NEWSY
WSPÓŁPRACA


BLOG / NEWSY
O Malezji slow kilka
 dodano: 3 Lutego 2015


 
Tylko poltorej godziny samolotem przez Morze Poludniowochinskie, a swiat, jakze rozny od tego w Kambodzy. Malezja to kraj bogaty, zwlaszcza widac to po stolicy i nawet dalszej okolicy. Przy Kuala Lumpur, Warszawa wydaje sie jak przysiolek. Zeby uniknac nadmiernego rozpisywania sie powiem, do zalet Malezji naleza: bardzo dobre drogi, na ogol autostrady, dobrze zachowane srodowisko. Wprawdzie prawdziwy park (w tej czesci kraju, na polwyspie) maja tylko jeden, gdzie akurat jestem, ale i poza parkiem wyglada kraj OK. Owszem tu i owdzie rosna te cholerne palmy oleiste, ktorych malezyjczycy sami nie lubia, ale w porownaniu z krajami trzeciego swiata, gdzie bardzo rozwiniete jest rolnictwo (wszystko jedno czy kozie czy kapusciane) straty w srodowisku sa potworne. Przez rozwiniete rolnictwo rozumie oczywiscie wielka powierzchnie pol, a nie sposob ich zagospodarowania. W Malezji jest tez bardzo czysto. Na wsiach wyglada to roznie, ale, jak na Azje to narzekac nie mozna. 
Decydujac sie blyskawicznie na przylot do Malezji umknal mojej uwadze tylko drobny szczegol. Wjechalem w strefe pory deszczowej. Jak wszyscy wiedza pora deszczowa tym sie rozni od suchej, ze pada deszcz. I tak tu jest w istocie. Pada codziennie, nawet teraz gdy pisze slysze jak wali po blasze dachowej mojej internetowni. Dziwny jest ten swiat, ze tak niewielkie odleglosci dzieli inny uklad pogody. W jednym miejscu jest mokro od maja do grodnia, 100 kilometrow dalej od grudnia do maja.
Przyjezdzajac do Malezji zwraca uwage jeszcze jeden szczegol. Bedac w Kambodzy pisalem, ze wszystko tam tj. otoczenie przypomina Indie, czyli brud, zeby nie powiedziec syf jakich malo, choc nie widzialem tam 1/4 Hindusa. Tymczasem tutaj Hindusi, nie wiem czy nie stanowia wiekszosci mieszkancow, a czysto, jak malo gdzie. I zeby bylo zabawnie to za ta czystosc odpowiedzialni sa...Hindusi. Swiat stanal na glowie. Swoja droga, gdyby Piczura zobaczyl w Zakopanem, albo nie daj Bog w Witowie tylu Hindusow to ino sznur i za chalpe.
Dominujaca religia w Malezji to islam, ale tak na oko, to z ta religijnoscia to chyba nie przesadzaja. Panie w chustkach sa w mniejszosci. Zreszta trudno poznac w tym swiatowym tyglu, kto z jakiego kraju pochodzi. Malezyjczyka od Tajlandczyka, ktorych w Malezji tez pewnie nie brakuje, sie nie rozrozni, a jak wiadomo Tajlandki to juz Bogu w ogole sie nie narzucaja.
Dzis troche pochodzilem po najwiekszym w okolicy parku narodowym (ze 4 razy wiekszy od calych Tatr) i wyglada bardzo dobrze. Jestem na etapie szukania wspolkompanow do grupy, ze jutro pojsc na 7 godzin po lesie, ale zainteresowanie jest umiarkowane. Jak nie znajde to sie szarpne sam na przewodnika. Gadaja, ze drogi ale koszt calodniowej wycieczki to 370 zl, czyli i tak mniej niz polowe tego co sie placi za Gerlach. Co do tutejszej waluty, ktora nosze w kieszeni, ale nie chce mi sie zapamieywac jak sie nazywa, to powiem, ze jest dla mnie Ok. A to z tego wzgledu, ze jeden ich pieniazek warty jest 1 zl. Dla tak leniwego goscia jak ja, ulatwia to zycie kapitalnie przy przeliczeniach.
Spie w pokoju wieloosobowym - nienawidze takich miejsc. Zawsze ktos wczesnie rano sie pakuje albo do polnocy gra w karty. Moze to i dobre do integracji, ale mnie jakos do niej nie spieszno. Pewnie to i blad, bo prawie wszyscy to tak, jak ja samotne obiezyswiaty. Codziennie kto inny. Po mojej lewicy lezy Niemiec - stara sie byc bardzo grzeczny, ale jakos gadka nam sie nie klei. Po prawej jakas ruda Angielka (typowa tamtejsza uroda- tak mysle). Mam wrazenie, ze za mna nie przepada - to pewnie za tych co robia w Anglii. Choc z drugiej strony jest tez jakis Anglik, ktory chyba chce isc ze mna jutro zobaczyc forest. Najlepszymi wspoltowarzyszami sa trzej Arabowie z Jemenu, z ktorymi (m.in.) wlocze sie po okolicy. Jak wiadomo, kazdy ma jakies tam swoje gadki, czasem smieszne czasem mniej smieszne. Ja takich mam tez bezliku. Te gadki sa w zasadzie nie do przetlumaczenia na angielski, co da sie wyczuc po minie delikwenta. Tymczasem mam wrazenie, ze Araby gadaja tak samo i na okraglo jest wesolo. . 




«« Powrót do listy wiadomości
    Drukuj     Wyślij znajomemu    Ilość odwiedzin   3615



POZNAJ TATRY Copyright © MATinternet s.c. - Z-NE.PL - ZAKOPANE 1999-2024  ::  13812810 odwiedzin od 2007-01-09   ONLINE: 1