"W górach właściwie wiosny nie ma, bo w maju, gdy śniegi stopnieją, naraz robi się lato" napisał w 1870 r. Walery Eljasz w swoich Szkicach z podróży w Tatry. Tak też było w tym roku. Śnieg, który spadł w górach pod koniec maja, pokrywał hale aż do połowy czerwca. Potem przyszły czerwcowo-lipcowe upały. Nie wywołały wprawdzie suszy, takiej jak na nizinach, ale przyczyniły się do znacznej gradacji, czyli rozmnożenia korników po południowej i wschodniej stronie Tatr.
Spóźniony atak zimy spowodował wydłużenie okresu kwitnienia flory wiosennej. Krokusy, na przykład, można było spotkać w Dolinie Wyżniej Chochołowskiej (około 1700 m n.p.m.) jeszcze 12 czerwca (inf. Jan Krzeptowski Sabała). Nieco wcześniej, bo 3 czerwca, w Dolinie Kościeliskiej wiały niezwykle silne wiatry. W Dolinie Smytniej, w masywie Kominiarskiego Wierchu, powalonych zostało kilkaset świerków, z których największe miały pierśnice do 50 cm. Kilkanaście drzew przewróciło się również w okolicach Raptawickiej Turni (inf. Jakub Stopka Walkosz).
Z ekologicznego punktu widzenia smytniański las jest szczególnie interesujący. Nie zabliźniły się bowiem jeszcze rany po lawinach i śniegołomach z 2005 r., a już gwałtowne wichury dziesiątkują drzewostan. Rzec by można, iż żywioły uwzięły się na to miejsce. Składa się na to kilka przyczyn. Jedną z nich jest niestabilne podłoże w postaci rumoszu skał węglanowych osypujących się z otaczających dolinę grzbietów i turni. W tych warunkach, płytko zakorzenionemu świerkowi jest niezwykle trudno utrzymać się w glebie, o czym świadczy fakt, że większość zniszczeń to tzw. wiatrowały (drzewa wywrócone z korzeniami). Straty wśród drzew w reglu dolnym pogłębia dodatkowo wprowadzenie świerka na siedliska lasów mieszanych. Ze względu na właściwości podłoża, powinny rosnąć tu przede wszystkim buki i jawory! Te zaś - zapewne przed wiekami - zostały wycięte w pień, a pozyskane tereny zagospodarowane pastersko. Świadczą o tym nieliczne krokusy oraz rośliny łąkowe, które dzisiaj gdzieniegdzie można odnaleźć po okapem drzew. Na tych pastwiskach sadzono po wojnie świerki. W późniejszym okresie obszary te objęto ochroną ścisłą, pozostawiając drzewostan na łasce kapryśnego klimatu. W Dolinie Smytniej widać zatem szczególnie wyraźnie, że natura nie godzi się z narzuconym jej przez człowieka sposobem gospodarowania i wprowadza własne reguły gry.
*
W połowie czerwca Tatry nawiedziły upały, jakich nie było tutaj od wielu lat. Wysoka temperatura przyspieszyła kwitnienie roślin i w ostatniej dekadzie czerwca można już było podziwiać roślinność hal w pełnej krasie. Letnia aura utrzymała się do końca lipca. Nad górami w tym czasie przeciągały nieliczne, choć niezwykle gwałtowne burze.
Profesor Adam Kotarba w Przyrodzie Tatrzańskiego Parku Narodowego zwraca uwagę na fakt, że procesy grawitacyjno-fluwialne, spowodowane opadami o dużej wydajności i intensywności, należą do najbardziej spektakularnych zjawisk wpływających na degradację gór. Tak zwane spływy gruzowe występują najczęściej w strefie wysokości od 1400 do 2200 m n.p.m. W wyniku lipcowej burzy w rejonie Morskiego Oka w dwóch miejscach obsunęły się skały, zasypując szlak prowadzący wokół jeziora (inf. Jan Krzeptowski Sabała). Straty w roślinności były niewielkie; uszkodzonych zostało kilkanaście krzewiastych wierzb i jarzębin. Gatunki te, dzięki elastycznym pędom i dużej sile regeneracyjnej, są jednak doskonale przystosowane do takich sytuacji. Niemniej jednak przemieszczanie się materiału skalnego oraz wypłukiwanie gleby nie jest korzystne zarówno dla wzrostu roślin jak i właściwego przebiegu ich rozwoju. Zjawisko spływów gruzowych należy traktować bardziej jako ciekawostkę natury geomorfologicznej niż ekologicznej.
*
W czasie, gdy na niżu lasy, uprawy i pastwiska borykały się z suszą, w górskich lasach jedyną oznaką upałów były nieco przywiędłe liście niecierpków - roślin niezwykle wrażliwych na deficyt wody w glebie. Wysoka na ogół wilgotność górskiego powietrza sprzyja wzrostowi tutejszych roślin, ale są one również dobrze przystosowane do życia w warunkach okresowych braków wody. Choć może się wydać to zaskakujące, rośliny tatrzańskie - zwłaszcza te, które porastają turnie oraz wapienne murawy naskalne - stale narażone są na wysychanie. Mimo dużej sumy opadów w czerwcu i lipcu woda - woda spływająca częstokroć po skałach kaskadami - wnika w szczeliny, przez co jest niedostępna dla roślin. Dodatkowo wiatry, których siła rośnie wraz z wysokością nad poziomem morza, osuszają płytką glebę oraz zakorzenione w niej rośliny.
Aby przeciwstawić się niesprzyjającym warunkom rośliny wykształciły charakterystyczne formy wzrostu, które mają chronić je między innymi przed nadmiernym parowaniem. Lepnica bezłodygowa o małych różowych kwiatach oraz kwitnąca na biało skalnica seledynowa, posiadają licznie ulistnione pędy, które ściśle przylegając do siebie, tworzą rodzaj "poduchy". W jej wnętrzu panuje specyficzny mikroklimat, który dzięki ograniczonej wymianie gazowej z otoczeniem odznacza się dużą wilgotnością. Podobne cechy przystosowawcze posiadają rośliny o tzw. wzroście darniowym i różyczkowym, których we florze tatrzańskiej jest bez liku. Przed utratą wody rośliny bronią się również, okrywając swoje łodygi, liście i kwiaty grubą warstwą włosków zwanych kutnerem. Klasycznym przykładem takiej "włochatej" rośliny jest szarotka alpejska oraz - nieco mniej znany - ukwap karpacki. Z kolei rojniki i rozchodniki mają silnie rozrośniętą tkankę miękiszową w liściach i łodygach, gdzie gromadzone są zapasy wody na "suchą godzinę". Taka budowa organów nadaje im niezwykle charakterystyczny, nieco "nadęty" pokrój. W tym przypadku mówimy o tak zwanej gruboszowatości jako ekologicznej formie przystosowania roślin do warunków siedliskowych.
*
Skutki upałów powinny natomiast odczuć świerki, ponieważ taka pogoda sprzyja rozmnażaniu korników. Z dużą uwagą czekamy zatem na podsumowanie wyników kontroli pułapek rozstawionych na terenach dotkniętych klęską wiatrołomów w 2004 r. po wschodniej i południowej stronie Tatr. W przypadku masowego pojawienia się korników należy bowiem liczyć się z tym, że owady te spotykać będziemy również w reglach zakopiańskich. Na podstawie wstępnych ocen pracowników TANAP-u zanosi się na wielką gradację tych owadów. Sytuacja taka nie jest oczywiście żadną niespodzianką, dlatego zamiast emocjonować się samymi kornikami i spowodowanymi przez nie szkodami, ze szczególnym zainteresowaniem śledzić będziemy kierunek procesów ekologicznych, które w mniejszym lub większym stopniu związane są z obecnością tych maleńkich chrząszczy.
*
Wysokie temperatury oraz niewielkie opady w ostatniej dekadzie czerwca i w lipcu stworzyły z kolei korzystne warunki owocowania buka. O tym, jak mu poszło, dowiemy się jednak dopiero następnej jesieni. Intensywność kwitnienia buków można wprawdzie przewidzieć już w tym roku, obserwując pączki kwiatowe, które - w stosunku do pączków wegetatywnych są znacznie większe i bardziej kuliste, niemniej jednak, aby dostrzec tę różnicę, trzeba mieć wprawne oko i doświadczenie hodowcy lasu. Poza temperaturami i wilgotnością w roku poprzedzającym kwitnienie buka, zjawisko obfitego obradzania nasion jest w znacznym stopniu regulowane czynnikami wewnętrznymi. U buka lata nasienne występują co 8-10 lat. Ostatnio w Tatrach naprawdę duży urodzaj nasion wystąpił w 1995 i - nieco mniejszy - w 2003 r. Możemy się o tym przekonać już dziś, przyglądając się uważnie rocznym przyrostom młodych buczków na dnie lasu. Minęło więc już dość czasu, aby spodziewać się, że niebawem nasiona pojawią się ponownie w dużej liczbie.
*
Niewątpliwym zwiastunem lata są z pewnością kwitnące ziołorośla, m.in. modrzyk górski, miłosna górska oraz tojad mocny. W rejonie Morskiego Oka (wysokość około 1400 m. n.p.m.) kwiaty miłosnej pojawiły się już w pierwszych dniach lipca. Na Halę Gąsienicową (około 1500 m. n.p.m.) lato zawitało 8 lipca.
Sierpień przyniósł zdecydowaną zmianę pogody. Temperatura obniżyła się o kilkanaście stopni, a deszcz padał niemal codziennie. Takie warunki nie są oczywiście przeszkodą dla rozwoju ziołorośli, stąd też ich kwiaty spotkać można było w coraz to wyższych oraz bardziej zacienionych miejscach. 7 sierpnia, na zachodnich zboczach Ciemniaka, na wysokości około 1800 m. n.p.m. kwitły ostróżki tatrzańskie i tojady mocne. Z kolei pod koniec tego miesiąca błękitne kwiaty modrzyków i miłosny udekorowały okolice Wrót Chałubińskiego (około 1900 m. n.p.m.). W tym samym czasie, w pobliżu Morskiego Oka liście brzóz karpackich przebarwiły się na żółto, dając sygnał, że równie krótkie, co kapryśne "tatrzańskie lato" dobiegło końca. Jakby na potwierdzenie tego, w nocy z 29 na 30 sierpnia na halach pojawił się śnieg.
Niestety kwitnące łąki i hale prowokują ludzi do zrywania kwiatów, mimo iż wydawać by się mogło, że zakaz zrywania w parku narodowym jakichkolwiek roślin jest już dobrze zakorzeniony w świadomości społecznej. Wyjątkowo niechlubny rekord w tej "dziedzinie" pobiła pewna pani, którą spotkaliśmy na szlaku w Starych Kościeliskach z całym naręczem kwiatów. Rośliny te zerwała, aby upiększyć Zbójnicką Kapliczkę i była przekonana, że zbożny cel całkowicie ją rozgrzesza. Komentować nie będziemy. Zalecamy jedynie więcej refleksji.
*
Z ciekawszych, bo rzadkich roślin, tego lata udało się nam potwierdzić obecność w Tatrach jarząbu nieszpułkowego tuż powyżej Siklawicy w Dolinie Strążyskiej. Jest to krzew osiągający dwa metry wysokości, o owalnych i piłkowanych na krawędziach liściach. Wierzch liści jest ciemnozielony i lekko błyszczący. Jarząb nieszpułkowy jest jednym z trzech rodzimych gatunków jarząbów tatrzańskich. Przypominamy, że w Tatrach spotkać możemy również występujący często jarząb pospolity (jarzębinę - skorusę) oraz porastający wapienne skałki jarząb mączny. W niektórych miejscach został posadzony lub zawleczony przez ptaki z zieleni miejskiej Zakopanego jarząb szwedzki. Gatunek ten należy jednak traktować jako problem ekologiczny w Tatrach, ponieważ drzewo to łatwo krzyżuje się z miejscowymi jarząbami, doprowadzając do "zaśmiecenia" ich puli genetycznej. Osobnika o cechach mieszańca znaleźliśmy w tym sezonie tuż poniżej Siwiańskich Turni.
Na początku sierpnia w pobliżu Morskiego Oka zakwitł inny "tatrzański problem". Mowa tu o smotrawie okazałej, dorastającej do 2 m wysokości, roślinie o szerokich liściach i żółtych kwiatach, osiągających nawet do 8 cm średnicy. W Polsce smotrawa występuje naturalnie jedynie w Bieszczadach, choć na Słowacji jej stanowiska znajdują się bliżej Tatr. Ze względu na efektowny wygląd, jest ona chętnie sadzona w przydomowych ogródkach zakopiańczyków, skąd rozprzestrzenia się do ekosystemów naturalnych. Na przykład przy korycie potoku Bystra, kilkadziesiąt metrów od granicy TPN zadomowiło się na dobre kilkaset osobników. Wstępne obserwacje potwierdzają opinię, że - w przeciwieństwie do barszczu Sosnowskiego oraz niecierpka gruczołowatego - smotrawa jest gatunkiem mniej agresywnym. Stanowisko smotrawy (być może sztuczne) rosnącej przy ścieżce prowadzącej ze schroniska nad brzeg jeziora położone jest wprawdzie stosunkowo wysoko (1405 m. n.p.m.), ale rośliny czują się tam świetnie. Nie można jednak wykluczyć, że w przyszłości smotrawa stanie się nie tylko częstym składnikiem olszynek nadrzecznych i innych wilgotnych siedlisk, które zajmuje w swoich wschodnio-karpackich ostojach, ale również tatrzańskich ziołorośli. Interesujące jest to, że gatunek ten pod pewnymi względami (wielkość i szybki wzrost) przypomina rodzime modrzyki i omiegi górskie.
*
W Fragmenta Floristica et Geobotanica Polonica Anna Delimat i Wiesław Gawryś donoszą z kolei o odkryciu w Małych Koryciskach buławnika mieczolistnego - pięknego storczyka o dużych białych kwiatach. Roślina ta posiada również charakterystyczne lancetowate liście o długości prawie 15 cm, czym między innymi różni się od buławnika wielkokwiatowego. Jest to już 28. gatunek storczyka stwierdzony w Tatrach. Oczywiście nie wszystkie udaje się obserwować każdego roku. Od dłuższego czasu nie udało się potwierdzić występowania, na przykład, buławnika czerwonego oraz storczyka bladego. Pojawienie się kolejnego gatunku storczyka powinno jednak szczególnie cieszyć, ponieważ rośliny te można traktować jako barometr jakości środowiska. Storczyki żyją w symbiozie z grzybami, a wiele zawdzięczają również zapylającym je owadom. Aby mogły rosnąć i rozwijać się potrzebują zdrowego, sprawnie działającego ekosystemu, w którym dobrze czują się różne organizmy tworzące sieć wzajemnych zależności.
*
Na koniec warto trochę uwagi poświęcić badaniom naukowym prowadzonym na terenie TPN. Dzięki bardziej dogłębnemu poznaniu gór możliwa jest interpretacja zjawisk zachodzących w przyrodzie. Tatry cieszą się ogromnym zainteresowaniem naukowców, a zawdzięczają to przede wszystkim specyfice warunków siedliskowych. Podstawowym źródłem odmienności Tatr w stosunku do innych pasm górskich w Karpatach jest ich alpejski charakter (występowanie różnych stref klimatycznych) oraz zróżnicowane podłoże geologiczne. W tym sezonie zezwolenie na badania nad szatą roślinną oraz grzybami w TPN uzyskali pracownicy, doktoranci i studenci z kilkunastu ośrodków naukowych, realizujący ponad 20 tematów badawczych. Od lat największe zainteresowanie Tatrami wykazuje Instytut Botaniki im. W. Szafera w Krakowie. Zakres zainteresowań naukowców jest dosyć szeroki i obejmuje między innymi badania nad:
- zróżnicowaniem zbiorowisk ziołoroślowych,
- rzadkimi i endemicznymi gatunkami,
- rozmieszczeniem i stopniem zagrożenia storczykowatych,
- porostami piętra kosodrzewiny,
- genetycznymi i fenologicznymi zdolnościami adaptacyjnymi populacji Arabidopsis
halleri w relacji do poziomu metali ciężkich,
- martwym drewnem,
- zmiennością w obrębie dwu zastępujących się wysokościowo taksonów Solidago,
alpestris i Solidago virgaurea,
- występowaniem języcznika zwyczajnego,
- wpływem narciarstwa na roślinność Nosala,
- aklimatyzacją roślin w warunkach Polski niżowej,
- różnorodnością genetyczną wątrobowców,
- morfologią szyszek z różnych wysokości nad poziomem morza,
- stanem mikoryzy jodły.
Naukowcy interesowali się również ekologią i zmiennością cech kruszczyka szerokolistnego, pleszczotki górskiej, olszy szarej, obuwika pospolitego, chabrów, rzeżusznika (gęsiówki) Hallera, koniczyny białej i łąkowej, przywrotników, różnych gatunków grzybów, a także reliktowymi laskami sosnowymi oraz zaroślami kosodrzewiny.
Badania nad roślinnością prowadzone były również przez Pracownię Naukową TPN. W tym sezonie koncentrują się one na ocenie wpływu saren i jeleni na naturalne odnawianie się drzew. Do tej pory prowadzono je w Dolinie Strążyskiej, gdzie jedna z powierzchni kontrolnych jest ogrodzona siatką. Niebawem takich ogrodzeń pojawi się w lasach tatrzańskich jeszcze kilka. Wszystkie znajdować się będą z dala od szlaków, aby turyści nie płoszyli zwierzyny. O uzyskanych wynikach będziemy informowali, w miarę możliwości, na bieżąco.
*
Z prowadzeniem badań związane jest często zbieranie materiałów w postaci fragmentów roślin - zwykle liści i nasion. Na ogół nie są to duże ilości. W jednym tylko przypadku chodziło o 1000 pędów nawłoci. Pozyskanie roślin odbywa się zwykle po wydaniu przez nie nasion, a więc w zasadzie po zakończonym cyklu rozwojowym. Tak dobrany termin nie jest przypadkowy. Zbieranie pędów lub liści przyśpiesza tylko nieuchronną śmierć rośliny, która u większości gatunków następuje przed nadejściem zimy.
(artykuł ukazał się w kwartalniku "Tatry")
Tekst: Tomasz Skrzydłowski
Edward Lichota