Gawra na gawrze
Ubiegłoroczny sezon aktywności niedźwiedzi w Tatrzańskim Parku Narodowym zaczął się groźnymi wypadkami i obławą na „ludojada”. Kończył się też dość pesymistycznie. W Lesie Gąsienicowym znaleziono szczątki niedźwiedzicy, a dwa niedźwiadki miały w perspektywie przyspieszone wejście w dorosłe życie i samotne gawrowanie. Ten sezon zaczyna się bardziej optymistycznie, między innymi dzięki zlokalizowaniu trzech miejsc gawrowania niedźwiedzi skumulowanych na niewielkim obszarze Jaworzyńskich Turni.
Badania genetyczne wykonane w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie potwierdziły, że szczątki znalezione w październiku ubiegłego roku w Lesie Gąsienicowym były szczątkami samicy (inf. Maciej Markowski). Potwierdza to nasze wcześniejsze spekulacje („Tatry” nr 35). Dalej jednak nie wiemy, i już chyba się nie dowiemy, co się stało z niedźwiedzicą.
Wiemy natomiast, że osierocone niedźwiadki szczęśliwie przetrwały zimę. 10 kwietnia na Polanie Kasprowej pojawił się samotny niedźwiedź, który został zauważony, z wagonika kolejki na Kasprowy Wierch (inf. Mariusz Wargocki). Dzięki świeżej pokrywie śnieżnej możliwe było podjęcie tropienia. Niewielkie rozmiary tropu, sugerowały, że mamy do czynienia z młodym, który powinien być jeszcze pod opieką matki. Samotny trop wychodził z barłogu usytuowanego w gęstym młodniku na skraju polany, zataczał pętlę wokół Boczania Kasprowego i Czół Jaworzyńskich, po czym wracał w turnie Zawraciku Kasprowego. Dobrze widoczne były ślady żerowania na wygrzebywanych spod śniegu zimozielonych częściach roślin, głównie pędach i kłączach kosmatki olbrzymiej. W odchodach również widoczne były niestrawione liście kosmatki. Niestety nie udało się odnaleźć gawry. Niedźwiadek musiał opuścić ją już wcześniej i prawdopodobnie przez dłuższy czas przebywał w trudnodostępnych urwiskach Jaworzyńskich Turni.
Następnego dnia podjęto dalsze tropienia, w wyniku których natrafiono na trop drugiego niedźwiadka. Znaleziono też drugi barłóg, który usytuowany był nad Wyżnią Polaną w Jaworzynce (inf. Jan Polak). Z tego miejsca niedźwiadek wspiął się na grań Zawratu Kasprowego i zszedł na stronę Starych Szałasisk. Trasy tropień obu maluchów niegdzie się nie przecinały, były jednak na tyle świeże i wyraźne, że możemy mieć pewność, iż tego dnia w tej okolicy przebywały dwa niedźwiadki. Jednego nawet udało się zaobserwować z odległości pięciu metrów, jak spał w kolejnym barłogu ukrytym pod gęstym świerkiem w urwistych turniach Zawraciku Kasprowego. Drugi maluch w tym czasie przebywał w młodnikach pod ścianą Zawratu Kasprowego. Oczywiście nie mamy pewności, że były to te same dwa maluchy, które obserwowaliśmy jesienią, ale wszystko na to wskazuje. Bardzo możliwe, że gawrowały razem. Jest natomiast mało prawdopodobne, żeby w tej okolicy pojawiły się nagle dwa inne młode niedźwiadki bez matki. Zebrane próbki sierści, być może pozwolą kiedyś zweryfikować nasze przypuszczenia.
Dalsze losy tych maluchów jest już znacznie trudniej śledzić. Osierocone rodzeństwo prawdopodobnie rozdzieliło się na dobre. Przypuszczalnie zaczęło też przybywać samotnych młodych niedźwiadków, odstawianych w normalnym trybie przez matki. W maju zaczyna się okres godowy niedźwiedzi, a młode, pozostawione na własnym garnuszku, zaczynają wędrować wówczas, nieraz na znaczne odległości.
Nie wiemy więc, czy młody niedźwiadek, który na początku maja zaczął się pojawiać przy schronisku na Kondratowej był jednym z tej dwójki. Bywało, że pasł się on na trawach w odległości mniejszej niż dziesięć metrów od przechodzących turystów. Często podchodził bezpośrednio do żółtych taśm pastucha elektrycznego otaczającego schronisko i właśnie, gdy po raz kolejny podszedł do taśmy został 5 maja przed południem poczęstowany przez pracowników Zespołu Ochrony Fauny pociskiem gumowym z broni gładkolufowej. Po tej interwencji uciekł na zbocza Długiego Giewontu. Następnego dnia po południu młody niedźwiadek pojawił się przy płocie otaczającym przesiadkową stację kolejki na Myślenickich Turniach (inf. Mariusz Wargocki). Także wizyty przy schronisku na Kondratowej zaczęły się znowu powtarzać. 11 maja miało tam miejsce kolejne odstraszanie gumowymi pociskami. Od tego czasu niedźwiedź przestał się pojawiać przy schronisku. Niestety nie wiadomo, czy interwencja dotyczyła tego samego osobnika, czy może dopiero drugi gumowy klaps okazał się skuteczny (inf. Zespół Ochrony Fauny).
Interwencja mająca na celu odstraszanie niedźwiedzi została podjęta przez Zespół Ochrony Fauny także 17 maja w okolicy Polany Strążyskiej. Poprzedniego dnia, niebezpiecznie blisko ludzi pojawiła się tu niedźwiedzica z dwoma zeszłorocznymi młodymi Na swoje szczęście, zeszła z polany przed przyjazdem ekipy z bronią i więcej się tu nie pokazała.
*
Bardzo ciekawych wyników dostarczyła kontrola znanych z poprzednich lat miejsc gawrowania niedźwiedzi. Zwłaszcza tych zlokalizowanych w jaskiniach. Jedną z takich jaskiń jest obiekt nazwany Gawrą nad Suchą Wodą, odkryty w trakcie tropienia młodego niedźwiedzia 11 listopada 2003 r. Była to wówczas dość nietypowa sytuacja, bo choć w połowie listopada niedźwiedzie raczej dopiero zaczynają sen zimowy, ten właśnie gawrę opuścił. Wówczas ograniczono się do pobieżnych oględzin i wykonaniu kilku fotografii, odkładając dokładne pomiary do wiosny, gdyż zakładano, że niedźwiedź może tu jeszcze wrócić. Okazało się, że słusznie. Na wiosnę jaskinia i jej otoczenie wyglądały inaczej niż jesienią. Świerk przed otworem do wysokości 2 metrów był zupełnie obłamany z gałęzi. Na jego pniu widoczne były ślady niedźwiedzich pazurów i zębów. Jaskinia zaczyna się pionową studzienką, w której na głębokości metra zaklinowana jest spora wanta. Na tej wancie niedźwiedź wymościł sobie legowisko o rozmiarach 80 na 100 cm i grubości 20 cm, wykonane ze świerkowych i kosówkowych gałęzi. Na boki odchodzą dwa krótkie korytarzyki, kończące się ślepo w zawalisku. Niestety nie znaleziono żadnych śladów sugerujących, jaki niedźwiedź spał w tej gawrze. Następnej zimy (2004/2005) w Gawrze nad Suchą Wodą urodziły się dwa małe niedźwiadki (szczegóły w „Tatrach” nr 13). W sezonie 2005/2006 Gawra nad Suchą Wodą prawdopodobnie nie była wykorzystywana, w każdym razie w czasie przeprowadzonej w maju 2006 r. kontroli, nie natrafiono na nic, co by na to wskazywało. Natomiast w następnym roku (sezon 2006/2007) już pod koniec marca było wiadomo, że gawra jest wykorzystywana. Parę dni później okazało się, że jest tam niedźwiedzica z co najmniej jednym młodym, dlatego na kilka tygodni zamknięto przebiegający w pobliżu zielony szlak turystyczny (szczegóły w „Tatrach” nr 21). Przez następne zimowy gawra była używana naprzemiennie – przez sezon 2007/2008 stała nieużywana, na wiosnę 2009 r. stwierdzono wyraźne ślady gawrowania, w zimie 2009/2010 była pusta, a tej wiosny znowu znaleziono liczne ślady wskazujące, że była intensywnie użytkowana – poprawione legowisko w otworze jaskini i w jej wnętrzu, barłogi przejściowe wokół gawry, świeże obłamania gałęzi świerków i kosodrzewiny, sierść i odchody. Czyli od momentu odkrycia osiem jesieni temu, wykorzystywana była przez co najmniej pięć zim, w tym co najmniej dwukrotnie przychodziły w niej na świat małe niedźwiadki. Jest to rekord Polski, a i na świecie nie opisano zbyt wielu takich przypadków, jeśli nie liczyć sztucznych gawr w ogrodach zoologicznych i parkach niedźwiedzi. Szczerze mówiąc, nigdzie na opis podobnej sytuacji nie natrafiliśmy, choć o niedźwiedziach czytamy dużo i w różnych językach.
*
Pierwszą jaskinią odkrytą w Tatrach w wyniku tropienia niedźwiedzia była Dziura z Gawrą ukryta w trudnodostępnych Jaworzyńskich Turniach. Została ona wstępnie zlokalizowana w wyniku tropienia przeprowadzonego 14 listopada 2001 r. Po opuszczeniu gawry przez niedźwiedzia, 7 maja 2002 r. odnaleziono otwór i legowisko wewnątrz jaskini. Pomimo corocznych kontroli tego miejsca, dopiero w 2007 r. udokumentowano kolejny przypadek gawrowania niedźwiedzia w tej jaskini. Ślady gawrowania znaleziono także wiosną 2010 i 2011 r. Czyli, od kiedy odnaleziono tę jaskinię, w ciągu dziesięciu kolejnych zim Dziura z Gawrą była wykorzystywana przez niedźwiedzie czterokrotnie. Niestety nie mamy pewności, czy kiedykolwiek urodziły się w niej młode, ani czy spała w niej niedźwiedzica z urodzonym w poprzednim roku potomstwem, tak jak miało to miejsce zimą 2006/2007 w leżącej po sąsiedzku Siwej Nyży („Tatry” nr 21). Pomimo corocznych kontroli, nie stwierdzono, aby Siwa Nyża była w kolejnych latach wykorzystywana przez niedźwiedzie. Podobnie było w ostatnim sezonie.
Przy okazji tegorocznej kontroli Dziury z Gawrą i Siwej Nyży natrafiono w Jaworzyńskich Turniach na kolejne dwie jaskinie, wcześniej nieznane, które zostały zaadaptowane przez niedźwiedzie na gawry. Pierwsza, nazwana roboczo Gawrą pod Granią położona jest kilkadziesiąt metrów od Dziury z Gawrą, na wysokości 1570 m n.p.m. Ma 6,6 m długości, a jej trójkątny otwór o rozmiarach 70 na 70 cm skierowany jest ku północnemu wschodowi. W odległości pół metra od otworu niedźwiedź umościł sobie legowisko z kosmatki olbrzymiej, paproci i gałązek świerkowych. Ma ono wymiary 180 na 50 cm i 40-50 cm grubości. Nad legowiskiem jest 110 cm wolnej przestrzeni, dalej jaskinia przechodzi w wysoką na 2–2,5 metra szczelinę zwężającą się ku końcowi. Jaskinia została odkryta 28 kwietnia przez Jana Polaka i jednego z niżej podpisanych. Tego dnia nie udało się nam już dotrzeć do Siwej Nyży. Musieliśmy zawrócić, gdyż w pobliżu grani Zawratu Kasprowego natknęliśmy się na niedźwiedzicę z młodymi. Oficjalnie zawróciliśmy, żeby jej nie płoszyć, ale nie wiadomo, kto był bardziej wystraszony.
Próba dotarcia do Siwej Nyży została powtórzona 11 maja. Znowu była nieudana. Tym razem na przeszkodzie stanęło odkrycie kolejnej gawry i konieczność szybkiego transportu zebranych próbek niedźwiedzich odchodów. Nowoodkryta gawra zlokalizowana jest w niewielkiej jaskini nazwanej roboczo Gawrą nad Jaworzynką. Obiekt ten, położony na wysokości 1420 m n.p.m., ma około trzech metrów długości, a jego otwór o szerokości u podstawy 150 cm i wysokości 40 cm skierowany jest również ku północnemu wschodowi. Legowisko niedźwiedzie, umieszczone jest 130 cm od otworu i sięga do końca szerszej części jaskini. Barłóg długi jest na 140 cm i wypełnia całą szerokość korytarza, który ma w tym miejscu 90 cm szerokości i 120 cm wysokości. Barłóg zrobiony został przez niedźwiedzia głownie z kosmatki olbrzymiej i gałązek świerkowych, ale znaleziono w nim także śmieci w formie plastikowej folii. Cóż..., popularny szlak w Jaworzynce jest niemal na wyciągnięcie ręki. Za barłogiem szczelina zwęża się do ok. 30 cm, i widoczna jest jej kontynuacja na odcinku około dwóch metrów. Z tej szczeliny z niemałym trudem udało się wydobyć próbki niedźwiedzich odchodów. Pozostaje zagadką jak one się tam dostały, gdyż szczelina wznosi się ku górze. Przed otworem jaskini rosną dwa świerki częściowo obłupane z gałęzi, a na ich pniach widoczne są liczne ślady niedźwiedzich pazurów. Cześć z nich wygląda na stare, więc gawra ta mogła być już wykorzystywana w poprzednich latach. Podobne ślady były i przed otworem Gawry pod Granią.
W Jaworzyńskich Turniach, na niewielkiej, około 2,5 ha przestrzeni, mamy więc cztery obiekty jaskiniowe odkryte dzięki tropieniu niedźwiedzi. Jeden z nich jest gawrą wykorzystywaną wielokrotnie, dwa kolejne prawdopodobnie też. Tej zimy trzy z nich były wykorzystywane przez niedźwiedzie. Nie wiemy tylko, co to za niedźwiedzie i jak długo tu spały. Mogły to być nasze dwie sierotki, które być może w ubiegłym roku urodziły się w tej okolicy. Mogła to być niedźwiedzica z dwójką zeszłorocznych młodych, która pojawiła się w Jaworzynce 6 maja. Mogła to być niedźwiedzica z jednym tegorocznym młodym, którą w tym rejonie zauważono 18 maja. Obie te samice widziane były w Jaworzynce 11 czerwca – ta z dwójką zeszłorocznych pasła się na dnie Żlebu pod Czerwienicą, a ta z jednym tegorocznym w tym samym czasie przebywała pod Jaworzyńską Przełęczą. Prawdopodobnie są ze sobą blisko spokrewnione. Badania skandynawskie wykazują, że chociaż niedźwiedzie są gatunkiem solitarnym, czyli samotniczym, to spokrewnione ze sobą samice tworzą luźne asocjacje, a ich areały osobnicze w znacznej mierze się pokrywają. Natomiast obce, niespokrewnione z nimi samice są z ich wspólnego rewiru rugowane.
*
Być może niektórzy nasi czytelnicy już się znudzili, ale niestety to jeszcze nie koniec opowieści o odkrytych w tym roku gawrach i jaskiniach. W poprzednim numerze wspominaliśmy o niedźwiedzicy z dwójką zeszłorocznych młodych zaobserwowanej pod koniec marca na grani Orlej Ścianki. Gdy 5 kwietnia wieczorem ta niedźwiedzia rodzinka, rozpoznawalna dzięki obroży noszonej przez samicę, pojawiła się na kontenerze przy Morskim Oku, uznaliśmy, że można bezpiecznie podjąć próbę odszukania ich gawry. Niestety świeży opad śniegu udaremnił poszukiwania. Ze względu na nawał innych obowiązków, kolejna próba podjęta została dopiero 23 maja. Zważywszy, że do badań genetycznych i parazytologicznych potrzebny jest jak najświeższy materiał, było to stosunkowo późno. Tym razem się jednak udało. Zespół w składzie Janusz Łukaszczyk, Marcin Strączek Helios i niżej podpisani bez większych problemów trafił na niewielką jaskinię, nazwaną roboczo Głowoniową Nyżą. Leży na wysokości 1605 m n.p.m., ma 4,3 m długości, a jej otwór o szerokości 80 cm i wysokości 90 cm skierowany jest również na północny wschód. Barłóg położony jest około pół metra od otworu i ma 150 cm długości, 90 cm szerokości i 40 cm grubości. Wypełnia całą szerokość korytarza tej niewielkiej jaskini, utworzonej prawdopodobnie przez procesy tektoniczne w krystalicznych skałach Tatr Wysokich. W pobliżu otworu rośnie limba, na której widoczne są ślady niedźwiedzich pazurów. Trochę świeżych, ale szczególnie dużo jest zastarzałych blizn, mogących świadczyć, że i tutaj niedźwiedzie gawrowały nie pierwszy raz.
Trzeba przyznać, że odnalezienie tej gawry sprawiło nam szczególnie dużo radości. Już od lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku tropimy na wiosnę niedźwiedzice z młodymi wychodzące z Orlej Ściany. Poszukiwania gawry w tym rejonie, choć kosztowały nas już wiele wysiłku, zawsze kończyły się niepowodzeniem. Na przeszkodzie zwykle stawały trudności terenowe, zagrożenie lawinowe lub opady śniegu. Dlatego tym większe podziękowania należą się Januszowi Łukaszczykowi, dzięki któremu dotarcie do tej gawry stało się wreszcie możliwe. Jesteśmy wdzięczni również miejscowemu leśniczemu, że nam tego nie utrudnił, choć najwyraźniej miał na to ochotę.
Kontrole pozostałych dawnych miejsc gawrowania niedźwiedzi dały wynik negatywny. Tegoroczne podsumowanie wiosennych poszukiwań zimowych legowisk niedźwiedzi kończymy jednak rekordowym rezultatem pięciu odszukanych gawr, w tym trzech zupełnie nowych, a wszystkie są potencjalnie wieloletnie. Spało w nich co najmniej dziewięć niedźwiedzi, zakładając, że przynajmniej jedna z niedźwiedzic obserwowanych w Jaworzynce zimowała w Jaworzyńskich Turniach. Jeśli zimowały obie, co jest bardzo prawdopodobne, to liczba ta wzrasta do dziesięciu osobników w tym były trzy samice, jeden COY (z angielskiego Cubs of The Year, czyli tegoroczny młody) i cztery roczniaki.
*
Rekordowe wyniki, więc i część niedźwiedziowa w naszej kronice zrobiła się rekordowo długa. Na inne zwierzęta nie zostało nam wiele miejsca, więc informujemy w telegraficznym skrócie:
Na początku czerwca gniazda opuściły młode sokoły. Jest to również rekordowy rok pod tym względem, bo na terenie polskich Tatr stwierdzono gniazdujące trzy pary tych ptaków, wszystkie szczęśliwie wyprowadziły po 2-3 młode. Wszystkie gniazda usytuowane były na skałach, a głównym pokarmem sokołów wydają się być zalatujące nad Tatry gołębie pocztowe. Niestety, w rejonie Doliny Bystrej ich ofiarą padł także pomurnik. Jednego młodego wychowuje jedyna znana w TPN para orłów przednich. W rejonie Zazadniej potomstwem opiekują się bociany czarne. Ptaki tego gatunku pojawiają się także nad Dolinami Kościeliską i Chochołowską, ale gniazda w tych okolicach nie odszukano.
31 maja w Kuźnicach zaobserwowano muchołówkę białoszyją, gatunek do tej pory nie znany z terenu TPN. Jest to po dzięciole białogrzbietym drugi bardzo cenny gatunek, który upodobał sobie martwe pnie jesionów w podworskim parku. Niestety pnie te są zagrożeniem dla spacerowiczów – dylemat trudny do rozwiązania.
W Tatrach pojawił się także nowy gatunek ssaka kopytnego, na szczęście tylko w sposób efemeryczny. Pewien mieszkaniec Kościeliska założył hodowlę danieli, usytuowaną na południowym zboczu Palenicy Kościeliskiej, powyżej kościoła. Pod koniec kwietnia, cześć zwierząt uciekła z hodowli, podobno wystraszona w nocy przez wilki. Jeden daniel zapędził się aż w lasy TPN w okolicy Nędzówki.
Wieczorem 3 kwietnia na drodze do Morskiego Oka widziany był jenot (inf. Bożena Wajda). 26 maja na Nędzówce w wypadku samochodowym zginął kozioł, czyli samiec sarny (inf. Grzegorz Lorek). Z tak zwanej trzeciej ręki wiemy też, że tej wiosny, w tej samej okolicy pod kołami samochodu zginął także borsuk.
Konieczny okazał się odstrzał dwóch natarczywych lisów. Jeden wchodził do schroniska w Pięciu Stawach (padł 27 kwietnia), a drugi nagabywał ludzi w okolicy kaplicy na Polanie Chochołowskiej (padł 10 maja). Dawniej oba te lisy nazwalibyśmy synantropami. Dziś unikamy tego słowa, a dlaczego wyjaśniliśmy w „Tatrach” nr 34.
Pierwsze ślady aktywności świstaków pojawiły się w tym roku 10 kwietnia. Było to w Jaworzynce. W tej samej okolicy zanotowano pierwsze młode koziczki. Było to 9 maja. Jedyny przypadek śmierci kozicy odnotowano 21 maja na Kopie Magury. Ponieważ odnaleziono tylko płaty skóry, drobne kosteczki i resztki wnętrzności, trudno nawet spekulować na temat przyczyny śmierci. W okolicy znaleziono również kozią ratkę w odchodach niedźwiedzia, ale to o niczym nie świadczy, bo nasz największy drapieżnik pożywia się padliną częściej niż poluje. Nie była to na pewno koza z jednym okiem widywana w tym rejonie, gdyż widziano ją później na Jaworzyńskiej Przełęczy. Trudno również spekulować na temat przyczyn śmierci świstaka, którego szczątki, a był to również płat skóry, znalezione zostały na halni przed jedną z nor pod Zawratem (inf. Jan Polak).
Tomasz Zwijacz Kozica, Filip Zięba