tu jesteś:   STRONA GŁÓWNA
Poznaj Tatry
NATURA
   Zielony Świat Tatr
   Zwierzęta Tatr
   Klimat, Skały i Wody
   Kronika wydarzeń przyrod.
KULTURA
   Historia
   Etnografia
Filmy edukacyjne
AUDYCJE RADIOWE
ATLAS ROŚLIN
ATLAS GRZYBÓW
ATLAS ZWIERZĄT
PANORAMY TATR
INNE GÓRY
BLOG / NEWSY
WSPÓŁPRACA


Kronika wydarzeń przyrod.
Kosmatki, szczawióry i dzwonki

Kosmatki, szczawióry i dzwonki

Tytuł kultowego filmu z 1957 roku, Deszczowy lipiec, którego akcja rozgrywa się w Zakopanem i w Tatrach, jak ulał pasuje do tegorocznego początku lata. Mgła, chłód i deszcz utrudniły wędrówki i obserwacje przyrodnicze. Później, w sierpniu i wrześniu pogoda była piękna, dzięki czemu udało się m.in. zbadać stan występowania dzwonka piłkowanego w Tatrach.

Nadmiar wody nie pozostał bez wpływu na rośliny, szczególnie te żyjące w żlebach w strefie hal. Na przykład w okolicy Morskiego Oka oraz w Dolinie Pięciu Stawów Polskich, tuż pod Szpiglasową Przełęczą, doszło do wymycia i pogłębienia żlebów. Odbyło to się kosztem kilku zbiorowisk roślinnych, które tak naprawdę żyją w ustawicznym zagrożeniu, gdyż taka jest natura tych siedlisk. Mowa tu głównie o zespole kosmatki brunatnej oraz skalnicy karpackiej i szczawióra alpejskiego (endemicznego dla Tatr).

Kosmatka wraz z towarzyszącymi roślinami zasiedla żleby oraz wszelkie wklęsłości terenu, gdzie z racji długo zalegającej pokrywy śnieżnej gleba jest wilgotna, co tym roślinom bardzo odpowiada. Z kolei „żywe”, stale osypujące się piargi to miejsce, gdzie najlepiej czują się wspomniane skalnice i szczawióry. Żyjąc w tak niestabilnych warunkach, rośliny te wykształcają mocny system korzeniowy oraz zdolność szybkiego, piętrowego przyrastania, aby uniknąć przysypania przez osuwające się skały. Częstym zjawiskiem jest u nich zdolność rozmnażania wegetatywnego, które w tak skrajnych warunkach gwarantuje na ogół większy sukces rozrodczy niż w przypadku rozmnażania za pomocą nasion.

Co prawda silny system korzeniowy zdał się na nic w obliczu „katastrofy” pod Szpiglasową Przełęczą, gdyż te drobne rośliny zostały wręcz zmielone przez osuwające się skały, to jednak wegetatywny sposób rozmnażania w oparciu o przysypane fragmenty roślin może dopomóc w powrocie na utracone siedliska.

Wezbrane wody spowodowały, że została zasypana również olszyna nadrzeczna nad Białką oraz Potokiem Waksmundzkim. Wygląda to trochę dziwnie: drzewa stoją wśród otoczaków szczelnie wypełniających dno lasu, ale trzeba mieć świadomość, iż dzięki temu olszyny mogą trwać na tym siedlisku. Nanoszone przez rzeki i potoki piasek, żwir czy wspomniane otoczaki powstrzymują sukcesję roślinności, czyli zarastanie terenu. Jest to niezwykle ważne dla światłożądnej olszy szarej i towarzyszących jej roślin zielnych, gdyż unikają konkurencji ze strony gatunków wymagających lepszego siedliska. W przypadku olszy chodzi także o możliwość naturalnego odnawiania się, co nie jest bez znaczenia w obliczu zagrożenia ze strony świerka, który rośnie w przylegających borach jodłowo-świerkowych lub buczynach i mógłby zdominować olszynę.  

Będąc u ujścia większych dolin tatrzańskich, na przykład Białki, Suchej Wody oraz Chochołowskiej, warto przyjrzeć się uważniej żwirowemu podłożu naniesionemu przez intensywne deszcze. Tu i ówdzie dostrzec można rośliny, których byśmy się w tych miejscach nie spodziewali. Woda, zwłaszcza przy wysokim stanie, transportuje bowiem fragmenty roślin i nasiona gatunków rosnących wysoko w górach, dzięki czemu kolonizują one tereny znacznie oddalone od swoich głównych ośrodków występowania.

*

Jeśli chodzi o drzewa, to zasługuje na odnotowanie kilka faktów, które do tej pory zwykle uchodziły uwadze turystów, a być może nawet botaników. Otóż należy pamiętać, że poza „standardowym” zestawem drzew tatrzańskich, takich jak buki, jodły i świerki, w Tatrach rosną też takie, wobec których istnieje podejrzenie, że w naszych górach nie występują, przynajmniej po polskiej stronie, albo zostały zawleczone. Mowa tu między innymi o klonie zwyczajnym. Drzewo to spotkać można głównie w Tatrach Bielskich, gdzie w latach siedemdziesiątych zeszłego wieku spotykane było do 1080 m n.p.m. (okolice Rogowej). Z kolei na skraju Polany Międzyściennej zmierzono klon o pierśnicy 52 cm. Najwyższe stanowiska sięgają 1180 m n.p.m. W Tatrzańskim Parku Narodowym odnowienie naturalne klonu zwyczajnego spotkać można w różnych miejscach na siedlisku żyznej buczyny karpackiej. Grupa blisko dwudziestometrowych drzew rośnie na przykład na zboczach Krokwi, w sąsiedztwie skoczni narciarskiej. Trudno jednak rozstrzygnąć, czy można uznać je za naturalny element dendroflory tatrzańskiej po polskiej stronie. Nie wnikając w sporne kwestie pochodzenia gatunku, godna odnotowania jest obserwacja klonu zwyczajnego rosnącego tuż przy drodze prowadzącej nad Morskie Oko, po lewej stronie kilkaset metrów przed Włosienicą. Jest to niewielkie drzewko (1,8 m wysokości), ale o sporych przyrostach rocznych. Jest to tym bardziej interesujące, że klon ten rośnie na wysokości prawie 1300 m n.p.m., czyli w reglu górnym! Być może gdyby nie jelenie, które zgryzają pędy wierzchołkowe, drzewo to miałoby szanse osiągnąć spore rozmiary.

Jeśli już mowa o „drzewnych” rekordach, ciekawostkę stanowi też stanowisko limby na wysokości około 2075 m n.p.m. na wschodnim zboczu Żabiej Czuby oraz modrzewia europejskiego na stokach Twardego Upłazu na wysokości 1870 m n.p.m. W tym pierwszym przypadku chodzi o niespełna pięćdziesięciocentymetrowe drzewko w wieku około 12 lat. Ciężkonasienna limba, mająca nie lada problem z rozsiewaniem, trafiła tutaj z pewnością dzięki zapobiegliwości jakiejś orzechówki. Ptaki te mają zwyczaj robienia zapasów, o których często zapominają. W tym przypadku orzechówka nie musiała lecieć zbyt daleko. Na zboczach grani Żabiego limba ma swój główny tatrzański ośrodek występowania, wyznaczając przy okazji granicę lasu na wysokości ponad 1650 m n.p.m., czyli znacznie wyżej niż w innych rejonach Tatr Polskich. Limba z Żabiej Czuby rośnie po stronie zawietrznej, dlatego ma spore szanse osiągnąć bardziej imponujący wzrost niż 50 cm. Trudno jednak wyrokować o jej losie. Teoretycznie jest to drzewo wytrzymałe na niskie temperatury, nawet takie, jakich w Tatrach nigdy nie doświadczamy. Niemniej silne wiatry, powodujące suszę fizjologiczną, mogą jej wzrost skutecznie ograniczyć. Najlepszym przykładem są limby sztandarowe, które z racji ujemnego bilansu wilgotnościowego w ogóle nie wykształciły pędów po tej stronie, skąd najczęściej wieją wiatry lub tę część korony mają zniszczoną przez okiść. Klasyczny egzemplarz takiego drzewa rośnie na grani Wołoszyna, ale z podobnym przypadkiem możemy spotkać się, wędrując szlakiem z Morskiego Oka na Szpiglasową Przełęcz.

Wiadomości ze świata drzew należy uzupełnić jeszcze o kilka informacji. Na polanie Stare Kościeliska, za sprawą kornika drukarza, powoli kończy żywot sosna wydmowa. Do niedawna na skraju polany, tuż przy czarno znakowanej Ścieżce nad Reglami rosła grupa kilku drzew należących do tego gatunku. Niektóre są martwe, a wiele wskazuje na to, że w następnym roku znikną na zawsze z krajobrazu Tatr. Ostatkiem sił trzyma się Kapliczki Hawiarskiej, również przy tejże polanie, daglezja zielona. W jej przypadku nie kornik, ale mała ilość światła wydaje się decydować o tym, czy przetrwa. Jedynie w kilku pędach tli się jeszcze życie, a to zbyt mało, żeby rosnąć w tych zupełnie niedaglezjowych warunkach, zbyt zimnych, ze słabym dostępem do słońca. Najbardziej charakterystycznym elementem krajobrazu na Starych Kościeliskach są jednak dwie lipy tuż przy drodze prowadzącej do schroniska Ornak. Przez wiele dziesięcioleci uchodziły za lipy szerokolistne, choć kilka cech w ich wyglądzie budziło niepokój. Sprawą zajął się pewien niemiecki botanik z Bohum (zupełnie przypadkowo) i ponad wszelką wątpliwość orzekł, że jest to lipa holenderska (Tilia x europaea). Jest ona naturalnym mieszańcem dwóch gatunków lip – drobnolistnej, częściej spotykanej, licznej w całym kraju i szerokolistnej, występującej jedynie na południu. Lipy ze Starych Kościelisk posiadają większość cech tej drugiej, ale przechodząc obok nich, pamiętajmy o ich mieszańcowym pochodzeniu. Tego lata mimo niesprzyjającej pogody lipy zakwitły wyjątkowo obficie. Możliwe, że uda się zebrać nasiona i wyhodować potomków tych szacownych drzew. Trzeba jednak liczyć się z tym, że w tak niekorzystnych dla tego gatunku warunkach nasiona mogą okazać się płonne lub w ogóle się nie zawiązać. Warto dodać, że lipa jest gatunkiem, który zakwita najpóźniej ze wszystkich drzew liściastych tego obszaru. Przykładowo brzost okrywa się kwiatami już na przełomie marca i kwietnia (jeszcze przed ulistnieniem), a jawory, jesiony czy buki od kwietnia do maja, w zależności od warunków pogodowych. Pozyskanie nasion i wyhodowanie nowego pokolenia ma jedynie cel naukowy i edukacyjny. Chodzi o zachowanie ciągłości istnienia drzew tak mocno zakorzenionych (dosłownie) w krajobrazie i historii Doliny Kościeliskiej.

Dla porządku odnotowujemy, że ten rok jest rokiem nasiennym dla jodły, przy czym wydaje się, że nasion będzie całkiem sporo. Obrodziły też buki, ale wygląda to na falstart. Swoją drogą ciekawy jest sens ewolucyjny takiego zachowania. Wiele wskazuje na to, że jest to wypadek przy pracy, a ściślej pisząc – przy próbie wyprodukowania nasion.

*

W poprzednim numerze „Tatr” pisaliśmy o monitoringu sasanki słowackiej, jednego z tatrzańskich gatunków naturowych, czyli takiego, który stanowi przedmiot zainteresowania Unii Europejskiej. Kolejnym gatunkiem z tej grupy, któremu poświęcono w tym sezonie więcej uwagi, jest dzwonek piłkowany Campanula serrata (Kit. ex Schult.) Hendrych. Według obowiązującego prawa, roślina ta jest gatunkiem priorytetowym i wymagającym ochrony w formie wyznaczenia obszaru Natura 2000. Ponadto, jako gatunek narażony na wyginięcie, umieszczona została w Polskiej Czerwonej Księdze Roślin i Czerwonej Księdze Karpat Polskich. Dzwonek piłkowany to bylina osiągająca, w zależności od warunków siedliskowych, od 15 do 80 cm wysokości. Na wzniesionej łodydze znajdują się sztywne, szerokolancetowate i ostro piłkowane liście. Niebieskofioletowe, sporadycznie białe, kwiaty osadzone są na szypułkach i tworzą groniasty lub wiechokształtny, niezbyt liczny kwiatostan. Cechą charakterystyczną są zwieszone pączki kwiatowe. Rośliny kwitną w Tatrach od drugiej połowy lipca do początku września i są zapylane przez owady. Dzwonek piłkowany jest gatunkiem klonalnym, rosnącym pojedynczo lub tworzącym skupiska liczące do kilkudziesięciu osobników. Gatunkiem podobnym z wyglądu i zdecydowanie częstszym w Tatrach jest dzwonek wąskolistny Campanula polymorpha, którego odróżnić można po innym kształcie liści i ułożeniu pąków kwiatowych. Cech tych nie da się niestety sprawdzić z większej odległości, co stanowi pewną trudność w trakcie monitoringu. Dzwonek piłkowany jest endemitem karpackim, występującym w tym paśmie górskim od Rumunii poprzez Ukrainę po Słowację i Polskę, gdzie osiąga północną granicę swojego zasięgu. W naszym kraju roślina ta pojawia się w Bieszczadach, Gorcach, Tatrach i Beskidzie Żywieckim. Jest gatunkiem subalpejskim, spotykanym najczęściej w piętrze kosodrzewiny w Tatrach i w piętrze połonin w Bieszczadach oraz wtórnie na polanach powstałych dzięki działalności gospodarczej człowieka. Największa liczba stanowisk (ponad 100) i osobników znana jest z Bieszczadów. W Tatrach dzwonek ten był obserwowany w kilkunastu miejscach. W pracach z lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku podkreślano, iż na terenie Tatr Polskich jest to gatunek rzadki, występujący przeważnie w niewielkiej liczbie okazów. W 2008 r., w wyniku monitoringu prowadzonego przez Joannę Korzeniak i Andrzeja Kalembę na zlecenie Instytutu Ochrony Przyrody PAN w Krakowie, występowanie gatunku potwierdzono na czterech stanowiskach: Rzędy Tomanowe, Kamienne Tomanowe, Polana Kondratowa, Piekło. Autorzy badań oszacowali wielkość tatrzańskiej populacji na co najmniej dwa tysiące pędów kwiatostanowych. Równocześnie zwrócili uwagę na konieczność weryfikacji innych stanowisk w celu określenia rzeczywistej wielkości populacji, stanu jej zachowania i perspektyw ochrony w obszarze Natura 2000 Tatry. W celu uzupełnienia wiedzy na temat aktualnego rozmieszczenia dzwonka piłkowanego w Tatrach, w okresie od 11 sierpnia do 2 września 2011 r. przeprowadzono kontrolę innych stanowisk wzmiankowanych w literaturze oraz w dostępnych informacjach niepublikowanych. Sprawdzono trzynaście miejsc: pod Pyszniańską Przełęczą, w Dolinie Litworowej, na Kominiarskim Wierchu, w Kotlinach, pod Giewontem, pod Krzyżnem, na Polanie Kondratowej, w Suchym Żlebie, na Ornaku, na Jarząbczych Rówienkach, na Wyżniej Goryczkowej Równi, na Trzydniowiańskim Wierchu, na Wielkiej Turni. Na ośmiu z nich stwierdzono występowanie dzwonka piłkowanego, przy czym ilość pędów kwiatowych na poszczególnych stanowiskach wahała się od trzech do ok. sześciu tysięcy sztuk. Tym największym obszarowo i zarazem najliczniejszym okazało się stanowisko na stokach opadających spod Giewontu i Długiego Giewontu do Doliny Kondratowej. Jak do tej pory jest to także jedyne tatrzańskie stanowisko, na którym zaobserwowano rośliny o białych kwiatach. Znajduje się ono nad Polaną Kondratową i z pewnością było i jest źródłem, z którego gatunek rozprzestrzenił się i nadal rozprzestrzenia na wtórne siedliska tej reglowej polany. Kolejną kwestią, na którą zwracano uwagę, to ewentualne zagrożenia i szanse zachowania gatunku na poszczególnych stanowiskach w perspektywie najbliższych lat. Ze względu na intensywny ruch turystyczny i związane z tym rozdeptywanie poboczy oraz uruchamianie procesów erozyjnych zagrożone są dwa stanowiska, które znajdują się w bezpośrednim sąsiedztwie szlaków: Piekło i pod Krzyżnem. Zagrożone mogą być również cztery populacje, w których stwierdzono niewielką liczbę roślin, w skrajnym przypadku pod Pyszniańską Przełęczą tylko trzy pędy kwiatowe. W przypadkach takich różnego rodzaju nieprzewidziane zdarzenia losowe oraz naturalne procesy przyrodnicze mogą być powodem ustąpienia gatunku z zajmowanych miejsc. Wreszcie stanowiska zlokalizowane na nieużytkowanych polanach reglowych podlegają procesowi naturalnej sukcesji lasu, co z czasem będzie prowadzić do ich zaniku. Jak na razie problem ten dotyczy stanowisk dzwonka piłkowanego na Polanie Kondratowej, która znajduje się w obszarze objętym ochroną ścisłą. Chcąc w dłuższej perspektywie utrzymać to stanowisko, należy w przyszłości umożliwić prowadzenie tam ochrony czynnej, polegającej na koszeniu i usuwaniu biomasy. Działania te powinny zapewnić utrzymanie siedliska gatunku we właściwym stanie.

Podsumowując naszą aktualną wiedzę na temat rozmieszczenia dzwonka piłkowanego w Tatrzańskim Parku Narodowym, możemy z całą pewnością stwierdzić, iż rośnie na dwunastu stanowiskach, z których jedno znajduje się w Tatrach Wysokich, a pozostałe w Zachodnich. Łącznie wielkość populacji szacowana jest na ok. 10 500 pędów kwiatowych. Wygląda na to, że w chwili obecnej gatunek ten występuje obficiej niż w połowie ubiegłego wieku. Powodu tej pozytywnej zmiany należy upatrywać w ograniczeniu pasterstwa na terenie Tatr. Dzwonek piłkowany zakwita późnym latem, wymaga więc długiego okresu do wzrostu. Zgryzanie runi przez zwierzęta gospodarskie było czynnikiem ograniczającym możliwości jego rozwoju. Uzyskane wyniki z pewnością nie stanowią kompletnej listy stanowisk dzwonka piłkowanego w TPN, ale znacznie poszerzają naszą wiedzę na ten temat. Kontynuowanie poszukiwań w następnym roku będzie się koncentrować na otoczeniu dolin Chochołowskiej oraz Roztoki i Pięciu Stawów Polskich.

Tomasz Skrzydłowski, Sławomir Wróbel, Tomasz Mączka


«« Powrót do listy
    Drukuj     Wyślij znajomemu    Ilość odwiedzin   4581

POZNAJ TATRY Copyright © MATinternet s.c. - Z-NE.PL - ZAKOPANE 1999-2024  ::  14535675 odwiedzin od 2007-01-09   ONLINE: 8