|
|
Kronika wydarzeń przyrod.
|
Z życia zwierząt - wiosna 2009
|
strona: 2/2
1 2
Umiarkowanie ciekawe tropienia dotyczyły niedźwiedzi. Te najpotężniejsze ze wszystkich śpiochów tropione i widywane były w każdym zimowym miesiącu. 27 stycznia trop niedźwiedzia pojawił się na pasie granicznym nad Małymi Koryciskami. 5 lutego spotkanie z niedźwiedziem w Dolinie Roztoki, nieco powyżej Wodogrzmotów, mieli turyści. 28 lutego niedźwiedź kręcił się w okolicy schroniska na Starej Roztoce. W marcu kilkakrotnie tropiono niedźwiedzia lub niedźwiedzie w okolicy Łysej Polany i Gołego Wierchu (inf. Marcin Strączek Helios). Naprawdę ciekawie zrobiło się jednak w pierwszych dniach kwietnia, kiedy to przy drodze prowadzącej na Myślenickie Turnie zaobserwowano niedźwiedzicę z dwójką tegorocznych maluchów (inf. Andrzej Światłowski). Było to dużym zaskoczeniem, gdyż wiadomo, że niedźwiedzice z młodymi dłużej pozostają w pobliżu gawry i dopiero pod koniec kwietnia podejmują dalsze wędrówki. Czekają, aż maluchy podrosną, bo niedźwiadek urodzony na przełomie grudnia i stycznia waży około 600 gramów, zaś w pierwszych 4 miesiącach życia jego waga zwiększa się kilkunastokrotnie. Każdy tydzień zwłoki w opuszczeniu gawry, to o kilkaset gramów większa masa niedźwiadka, a co za tym idzie większa sprawność ruchowa i odporność na niekorzystne warunki atmosferyczne.
Aby ustalić, co skłoniło tę niedźwiedzicę do opuszczenia gawry, podjęto tropienie. Nie było ono zbyt długie, okazało się bowiem, że gawra zlokalizowana była w nyży pod dużym blokiem skalnym na środkowej morenie Doliny Suchej Kasprowej, 70 metrów od drogi, zielonego szlaku na Myślenickie Turnie. Z gawry słychać było nie tylko szum kolejki na Kasprowy Wierch, ale i rozmowy przechodzących szlakiem turystów. Dodatkowo jej otwór skierowany był na południowy zachód, więc gdy słońce przygrzało, niedźwiedziom mogło być tu za gorąco. Gawra ta sprawiała wrażenie, jakby naprędce założyła ją niedoświadczona niedźwiedzica. Świadczyło o tym nie tylko niekorzystne usytuowanie w nasłonecznionym miejscu w pobliżu dość ruchliwej drogi, ale i sama konstrukcja. Pod płaską skałą, niedźwiedzica wymościła sobie gniazdo z samych tylko mchów, paprotników, traw i ziół, szczególnie chętnie korzystając z widłaka wrońca. We wnętrzu gawry nie stwierdzono w ogóle gałęzi. Żaden z rosnących w pobliżu świerków nie został też poważniej uszkodzony.
Odnaleziona tej wiosny gawra jest już dwudziestym pierwszym miejscem zimowego snu niedźwiedzi zlokalizowanym w Polskich Tatrach na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat. Trzeba jednak podkreślić, że zdecydowana większość to miejsca wykorzystywane jednorazowo. Niedźwiedzie to nie orły ani bociany. Jak dotąd znamy w TPN tylko dwie lub trzy gawry wieloletnie. We wszystkich przypadkach zlokalizowane są one w niewielkich jaskiniach usytuowanych w urwistych stokach porośniętych lasem i kosodrzewiną. Tatry oferują tak dużą ilość dogodnych schronień, że niedźwiedzie nie muszą za każdym razem wracać do wypróbowanych już miejsc zimowania. Zaskoczone opadami śniegu, mogą wymościć sobie legowisko tam, gdzie akurat zawędrowały, a jak wiemy, bez względu na płeć i wiek, są one wytrwałymi wędrowcami. Po cóż więc tropić niedźwiedzie i szukać ich gawr? Po pierwsze po to, aby lepiej poznać zwyczaje niedźwiedzi i ich preferencje środowiskowe, a dzięki temu móc skuteczniej je chronić. Bieżąca lokalizacja gawr daje też dobre rozeznanie w liczebności niedźwiedzi. W przeciwieństwie do tropień, które zwykle dają wyniki znacznie zawyżone.
Tej wiosny świstaki najwcześniej wyszły w Dolinie Suchej Kasprowej, na stanowisku założonym przed kilku zaledwie laty w piargach pod ostanią podporą kolejki na Kasprowy Wierch. Było to 10 kwietnia, pokrywa śnieżna w tym miejscu przekraczała trzy metry. Dla porównania podajmy, że w ubiegłym roku na tym stanowisku świstaki pojawiły się 24 kwietnia, wiosną 2007 r. – 17 kwietnia, a w 2006 r. – 25 kwietnia. Widać więc, że pomimo bardzo śnieżnej zimy świstaki mieszkające w Suchej Kasprowej obudziły się wcześniej niż zwykle. Jak dotąd nikomu nie udało się jednoznacznie wykazać, od czego zależy termin pobudki świstaków. Wszystko wskazuje jednak na to, że warunki zewnętrze mają znaczenie drugorzędne. Najważniejsze jest to, co dzieje się we wnętrzu nory i w organizmie samych świstaków.
W poprzednim numerze „Tatr”, napisaliśmy, że od dłuższego czasu nie udało się zaobserwować kozy z ułamanym prawym hakiem wcześniej regularnie widywanej w rejonie Kopy Magury, Kasprowego Wierchu i Świnicy. W odpowiedzi na to otrzymaliśmy e-maila od pani Zofii Jachymskiej, która informuje nas, że taką właśnie kozę obserwowała 22 lipca 2008 r. podczas podejścia na Giewont, poniżej Przełęczy Kondrackiej od strony Doliny Małej Łąki. Obserwacja ta udokumentowana została zdjęciami. Niestety trudno jednoznacznie ocenić, czy rzeczywiście jest to ta sama koza. Uszkodzenie wygląda bardzo podobnie, ewentualne różnice są bardzo subtelne. W ostatnich latach przekonaliśmy się jednak, że uszkodzenia haków to u kozic zjawisko dość rozpowszechnione. Nie można więc na tej podstawie jednoznacznie identyfikować poszczególnych osobników, zwłaszcza jeśli obserwacje pochodzą z odległych rejonów, bo jak wiadomo, kozy raczej nie podejmują bardzo dalekich wędrówek. Również rzekome kuliste narośla na końcówkach uszu kozic po dokładniejszej obserwacji okazują się być tylko kępką dłuższych włosów, jaka często formuje się w okresie linienia.
Ostatnio okazało się natomiast, że od czasu do czasu kozice odbywają dość długie spacery po lesie. 7 kwietnia tropiono kozicę, prawdopodobnie capa, któremu znudził się pobyt na małym Kościelcu, coraz liczniej atakowanym przez turystów i skialpinistów. Zszedł więc w dół do lasu i wzdłuż Czarnego Potoku doszedł do zielonego szlaku, którym udał się do podnóża Żółtej Turni. Odcinek pokonany przezeń po górnoreglowym borze świerkowym wyniósł 1100 metrów. A wydawało się, że nasze kozy w przeciwieństwie do alpejskich zdecydowanie unikają gęstego lasu.
Tomasz Zwijacz Kozica
Filip Zięba
1 2
strona: 2/2
1 2
|
|
|
|