|
|
BLOG / NEWSY
|
Filipiny cz.V
dodano: 24 Stycznia 2019
|
Był goracy i pewnie deszczowy czerwcowy dzień 1991 roku, kiedy wioską Santa Juliana wstrząsnął potężny wybuch. W powietrze wzniósł się słup dymu i ognia. Zjawisko musiało przerazić wieśniaków. Tym bardziej, ze wulkan od wiekow nie dawal o sobie znac. Jego zerodowane zbocza pokryl las rownikowy. Wybuchl Pinatubo (https://www.youtube.com/watch?v=WBjBUeKBlcQ). A jak wyglada dzis i jakie robi wrazenie?. Pewnie pdobne, jak w maju 1991 roku; wokol jego krateru, na dnie ktorego znajduje sie jezioro, panuje cisza i wydaje sie, ze tak bylo i bedzie na wieki. Nigdzie zadnych sladow aktywnosci, pozostalosci lawy czy zapachu siarki. Pinatubo jest dzis miejscem, ktore sciaga mnostwo turystow i czeka pewnie zas na swoje piec minut. Mialem nadzieje, ze podczas mojej wizyty chociaz gleba sie zatrzesie, ale nic z tego. Cokolwiek by napisac, to obecnosc na Pinatubo i swiadomosc, ze wydarzylo sie tutaj cos, co wplynelo na klimat na znaczym obszarze Ziemi jest super fajnym doswiadczeniem. Bycie na Pinatubo powinno znalezc sie tez na trasie potencjalnych wloczykiji z tego powodu, ze jest tu ladnie. Zeby nadac temu miejscu wieksza range napisze, ze krater, ale tez niezwykle formacje piaszczysto - zwirowe, jakie towarzysza podczas dudziestokilometrowej jazdy jeepem do miejsca, skad zaczyna sie podejscie na Pinatubo, zaliczylbym do 10 najoryginalnieszych krajobrazow swiata (oczywiscie jakie ja widzialem). Pod Pinatubo znalazlem sie o kilka dni wczesniej niz planowalem. Wszystko za sprawa wspomnianych deszczy w srodkowych Filipinach. Wbrew wszelkim zasadom, jakie opisuja ksiazki, jest tam wciaz aktywny monsum polnocno - wschodni i leje calymi dniami. Nie pozostalo nic innego, jak zastosowac manewr logistyczny, jak niegdys w Brazyli, i uciec ze strefy deszczow na polnoc, gdzie swieci slonce. Chwala Filipinczykom za to, ze polaczenia lotnicze maja tanie. Zamiast tluc sie 12 godzin autobusem do Manili za 70 zl, polecialem Cebu Pacific za 150 zl, co trwalo 1 godzine. To ciagle przemieszczanie sie samolotami miedzy wyspami przynioslo jeszcze jeden nieoczekiwany skutek. Planowalem, ze moj setny lot, moj setny samolot, to bedzie ten z Seatle do Wiednia w czerwcu tego roku. Mialem nadzieje zrobic wowczas na pokladzie taka fete, ze piloci byliby zmuszeni wykonac nieplanowane miedzylodowanie. A tu lipa. Setny samolot nalezal do tanich linii Air Asia z Manili do Puerco Princesa. No i bylo bez fajerwerkow.
|
«« Powrót do listy wiadomości | |
|
|
|