Jestem na 18 stce. To znaczy prawie jestem. Bo młodzież miejscowa się bawi przy plaży a do mnie raz po raz podchodzi jakiś nawalony gość, który nie wie czy żyje i plecie trzy po trzy. Oczywiście nie wiem o czym, ale przytakuje albo zaprzeczam. Czasem nie trafię. Jak się dziwi to zmieniam zdanie. Odhaczyłem dziś dwa miejsca na wyspie Bohol, ktore uchodzą za ikony turystyczne niemal całego kraju. I napiszę tak. Nie rozumię piszących przewodniki, nie rozumię tych, co się tymi miejscami zachwycają. Jeden wniosek sam się nasuwa; my ludzie jesteśmy skrajnie podatni na manipulacje. Jestem w Sanktuarium Wyraków. To takie maleńkie, wielkości dłoni naczelne (czyli mają coś wspólnego z ludziami, ale najmniej z naczelnych, mniej niż małpy) z długim ogonem i wielkimi ślepiami. Owo sanktuarium czyli rezerwat to ponoć mega atrakcja. Są tu tłumy turystów naprawdę zachwyconych jakby wieloryba w Dunajcu zabaczyli. Zaletą tego miejsca jest ponoć obserwowanie tych stworzeń w naturalnym środowisku. Wygląda to tak. W betonowym, gnijącym i rozpadającym się ogrodzeniu 50 na 50 m jest fragment lasu. W tymże lesie tkwią przyczepione do gałezi owe wyraki. Faktycznie w jakimś stopniu mają wolność, bo gdyby zechciały to poprzez korony drzew z łatwością by owo sanktuarium opuściły. Ale z jakiś względów tego nie robią, tylko tkwią na wysokości 1.5 metra nad ziemią. Nigdy wyżej i w odległosci okolo 7 metrow jeden od drugiego. Przy każdym stoi pani (5 wyraków to pięć pań), która zwierzaka pokazuje turystom i która .....na 100 % tego wyraka rano przyniosła i pilnuje żeby nie zwiał. Ale chyba mało kto zdaje sobie z tego sprawę. Inaczej każdy wyrak, zwierzę wybitnie nocne o skrytym trybie życia nie siedzialby przyczepiony do gałęzi w słońcu. Punkt drugi. Są na wyspie Bohol takie wzgórza. Znane ze swoich regularnych stożkowatych kształtów - Czekoladowe Wzgórza. Nazwę swoją biorą od brązowego koloru jaki przybierają w porze suchej, troche jak nasze Czerwone Wierchy od sitow na jesień. W punkcie widokowym infrastruktura jest jak w Licheniu. A co widać? Widać kopce (same w sobie faktycznie ciekawe dla geologów). Przeciętny Smitd czy Fernandez w życiu jednak nie zainteresowałby się tym miejscem, gdyby nie to, że wierzchołki wzgórz są koszone. Zarośnięte lasem, z racji różnej wysokości drzew, zatraciłyby na regularności no i nie bylyby czekoladowe. Pytanie, czy chcemy zachwycać się przyrodą kształtowaną przez człowieka?. Czy oglądanie zwierząt w takich okolicznosciach daje satysfakcje?! Inna sprawa, że gdybym spytał ludzi w mojej wiosce, czy bardziej podoba im się las naturalny czy plantacja świerka, postawiliby na plantację. Po prostu trza mi przyjąć do wiadomości, że tak większość chce zwiedzać i w zasadzie nic mi do tego. Problem polega na tym, że te oczekiwania są adresowane do parków narodowych np. Tatrzańskiego. W sumie możemy iść na pewien kompromis i przy okazji zbić fortunę. Trzeba ściągnąć do ogrodka przy Centrum Edukacji świstaka i rozpuścić plotkę, że brał udział w reklamie milki i zawijał sreberka. Sukces murowany. Na bazie takiego "świstaka" powstał na świecie cały przemysł turystyczny: albatrosy w Nowej Zelandii, pingwiny i delfiny w Australii.