Skończył się sierpień a wraz z nim czas intensywnego "czesania" Tatr. Niby góry to małe, ale jak się okazuje, ich poznawanie nie ma końca. Oczywiście dobrze, gdy jest jakiś impuls, który zmotywuje do wielogodzinnych włóczęg. Jeszcze niedawno tym impulsem była praca nad przewodnikiem. Wyszło chyba bardzo dobrze, bo lud pracujący i ten nic nie robiący, przyjął tą pozycję z uznaniem. Utworzę na fb, może nawet za chwilę, taki fan page, gdzie będzie można napisać o przewodniku różne mądre rzeczy. Każda uwaga, no może nie każda, ale wiele z nich mogą okazać się przydatne, przy trzeciej już edycji książki. Tym bardziej nad książką trzeba posiedzieć, ponieważ w przewodniku nie ma mowy o wiatrołomie z grudnia 2015 roku, a co niewątpliwie wymaga komentarza.
W tym roku motywuje mnie do chodzenia po miejscach nowych i tych już dawno zapomnianych mój "green team" - grupa osób, którzy nie tylko chcą się przygotować do egzaminu przewodnickiego, ale mają ambicje o Tatrach wiedzieć ile się da. Np. dlatego uczymy się rozpoznawać nie tylko kilku "przewodnickich" roślin, ale totalnie wszystkich.
No a skoro uaktywniłem się na moim blogu to zachęcam do jego śledzenia w najbliższych tygodniach. Tym razem zobaczymy, jak lasami zajmują się i co z tego wynika Brazylijczycy, Argentyńczycy i Paragwajczycy.
TS