Odpoczywanie ma ta zaletę, że ma się dużo czasu. I pomyśleć, że zanim tu przyjechałem wydawało mi się, że nie sposób nad morzem wytrzymać dłużej niż dwie, trzy godziny. Tymczasem siedzę już kolejny dzień i ... jakoś leci. Czas jest określony godzinami odpływów (wtedy do morza trzeba dygać prawie kilometr) i przypływów (wtedy morze jest 15 metrów od ośrodka). Sporym zaskoczeniem jest dla mnie jedynie nieprzewidywalność tego zjawiska. O ile jeszcze mogę zrozumieć, dlaczego czasem przypłynie/odpłynie więcej, a czasem mniej wody, to ciekawe dlaczego czasem np. o 8 rano jest moment kulminacyjny przypływu, a następnego dnia o tej porze - maksymalny odpływ. I pomyśleć, ile to zagadek czeka na człowieka w życiu. Przeglądając ośrodkową biblioteczke (różne książki i gazety zostawione przez turystów) znalazłem .... "Twój Styl" z listopada zeszłego roku. Z racji dużej ilości czasu przeczytałem go od pierwszej do ostatniej literki. Pierwszy raz w życiu pochyliłem się nad problemami maseczki z ogórków, skuteczności jakichś kremów lipidowo coś tam. Czytałem, czytałem i nie mogłem wyjść z podziwu, jakimi problemami żyje część kobiet w Polsce. Niektóre z nich np. nie wyobrażają sobie wyjścia na ulicę bez makijażu i jakichś fatałaszków buro szarych, a nigdy czarno- granatowych, z zamkiem od lewej do prawej a nigdy odwrotnie. Kiedy się czyta o takich problemach, zwłaszcza w kontekście afrykańskiej ulicy, czy w ogóle trzeciego świata, a to ponad pół świata, to można odnieść wrażenie, że ludziom kompletnie odbiło. W gazecie znalazłem jeszcze kilka ciekawych laurek, ale ze wzgledów na poprawność towarzyską, nie będę się wywewnętrzniał. Dodam tylko, że przy radykaliźmie niektórych moich spostrzeżeń, Cejrowski, którego poglądy uważam za kretyńskie, to lewak. Bardzo razi mnie jednak fakt, że gazety, choć taka ich pewnie rola, lansują pewne grupy zawodowe a kompletnie ignorują inne. Jak dla mnie, powtarzam "dla mnie", aktorstwo i projektanci mody, to zawody kompletnie niepotrzebne. Ja sobie bez jednych i drugich świetnie daję radę. Tym bardziej uderza mnie brak logiki na świecie. Otóż ludzie z tych branż zarabiają pieniądze nieadekwatne do wartości swoich umiejetności. Wartość filmu o Kiepskim wyceniam na 20 zł. Tyle powinien dostać cały zespół, łącznie z głównym aktorem, za miesiąc pracy nad tym dziełem. Odniosłem się do tego filmu, bo w Twoim Stylu wypowiada się aktor, ten od Ferdka. Mnie natomiast bardzo imponują ludzie, bez których trudno byłoby sobie wyobrazić dzień powszedni. Chciałbym poczytać o pasji dobrych lekarzy, zwłaszcza onkologów, kardiochirurgów, ratowników medycznych (przed tymi biję czołem po stokroć), stomatologów, farmaceutów, swietnych mechaników, cieśli, elektryków i hydraulików, murarzy i tynkarzy, doskonałych inżynierów i nauczycieli, którzy potrafią młodzieży zaszczepić zainteresowanie i pielęgnować przez lata edukacji. O wielu wartościowych zawodach, jak chociażby z mojej branży przyrodniczej, już nawet nie wspominam, ale zwroćcie uwagę ile ich jest. Celowo uzyłem okresleń "swietny, doskonaly itp", bo o byle jakich (przede wszystkich o byle jakich leśnikach), to mam zdanie jak o aktorach. Pomyślcie sami, że zwłaszcza młodziez, co stoi na progu kariery zawodowej, czytajac o ludziach z pasją, naprawdę może zainspirować się do działania w dobrym kierunku. Tymczasem swoimi przemyśleniami dzieli się kolejna pani lub pan, która zagrała/ł nie wiadomo po co. Co ciekawe w tej samej gazecie pewna pani stawia tezę, że panie do teatru chodzą głównie po to, żeby innym paniom pokazać w co się ubrały. Doprawdy ludzie są nienormalni. Coś zresztą chyba jest na rzeczy, ponieważ przypomniała mi się pewna sytuacja ze wsi mojej ciotki. Po mszy cała rodzina (mojej ciotki, którą bardzo lubię) zawzięcie omawiała, kto w co był ubrany, kto na kogo jak spojrzał, a już najbardziej rewelacyjne było to.... co kto sobie pomyślał.
W ramach "oczekiwania" zrobiłem dziś rownież przegląd numerów telefonów i .... dokonałem prawdziwej czystki. Bez skrupułów wywaliłem wszystkie numery, których nie używałem od kilku miesięcy. Wyszedłem z założenia, że skoro przez 8 miesięcy nie było potrzeby kontaktu, to lepiej niech już będzie bez tego kontaktu. No, ale trafiłem też na numer szczególny... Kuby Stawowego. Za dwa miesiace będzie rok od jego śmierci. Kiedy się o niej dowiedziałem, popłakałem się jak niemowlę. Nie sposób zapomnieć jego śmiechu, jak chociażby podczas parapetówki u mnie na Chałubińskiego, kiedy tlumaczyłem, jak świat się kręci i co z tego wynika. Za rekwizyt posłużył mi globus, który dostałem na urodziny. Prawie taki sam, jaki Kuba pożyczył mi kilka tygodni wcześniej. Kuby już nie ma. Numer usunąłem. Kiedy tak sobie jeżdże myślę też czasem, nawet często, o Piotrku Mędoniu. Dlaczego o nim?. Otóż na kilku zdjęciach widziałem go w towarzystwie Masajów. W sumie nie wiem, czy był w Kenii czy Tanzanii. Kiedy odwiedziłem masajską wioskę w Masaj Mara, przyszło mi nawet na myśl, czy któryś z tych gości nie załapał się na tych zdjęciach. Gdybym coś na tym wyjeździe zdobył, odkrył nowy gatunek to pewnie bym go Piotrkowi dedykował. Ale jedyny rekord, jaki podczas mojego włóczegostwa pobiłem, to w ilości wydanej kasy. Znaliśmy się dość długo, od kursu przewodnickiego, chociaż słabo. Ostatni raz rozmawialiśmy tydzień przed wypadkiem. Dziś Piotrka nie ma ....numer skasowałem.
TSkrzydlowski
Dar es Salaam dn. 21.01.2012 r. 42 dzień w Afryce.