tu jesteś:   STRONA GŁÓWNA
Poznaj Tatry
NATURA
   Zielony Świat Tatr
   Zwierzęta Tatr
   Klimat, Skały i Wody
   Kronika wydarzeń przyrod.
KULTURA
   Historia
   Etnografia
Filmy edukacyjne
AUDYCJE RADIOWE
ATLAS ROŚLIN
ATLAS GRZYBÓW
ATLAS ZWIERZĄT
PANORAMY TATR
INNE GÓRY
BLOG / NEWSY
WSPÓŁPRACA


BLOG / NEWSY
Byłem widziałem
 dodano: 4 Maja 2011


Tydzień w tydzień czytam felietony w "Polityce" i nie mogę wyjść z podziwu dla piszących je Panów, którzy przez tyle lat znajdują (i chce im się) temat do wynurzeń intelektualnych. Też bym tak chciał, ale widać mam zbyt powierzchowne zainteresowania ogólnoludzkie no i, nie ma co ukrywać, zdolności pisarskie nazbyt nikłe. Czasem jakiś Jarek, albo Donek podziałają mi na nerwy, ale szybko o tym zapominam. Może stawki w "Polityce" działają wystarczająco motywująco. Jak się tak zastanowię przez chwilę to za 1 tys. złoty za artykuł (mniej to chyba nie dostają) mógłbym wzbudzić w sobie zapał do komentowania zakupów Kaczyńskiego czy osiągnięć feministek w XX wieku. Tymczasem, żeby cokolwiek skomentować, czymś się zachwycić lub unieść Bożym gniewem potrzebuje kilka miesięcy.

No, ale przechodząc do rzeczy: właśnie wróciłem z objazdówki po zachodniej Polsce. Byłem tu i ówdzie, i wymyśliłem to i owo. Za pierwszy cel obrałem Stawy Milickie, które wizytuje raz do roku i tak mi chyba zostanie. Było zielono (w Tatrach ciągle nie jest), kumkały żaby, pływały kaczki, no i w ogóle było fajnie. W Parku Krajobrazowym "Dolina Baryczy" podobają mi się nie tylko zarastające w większym lub mniejszym stopniu stawy, gdzie można zobaczyć ciekawe ptaki np. łabędzie krzykliwe, gągoły, pełno żurawi, krakwy i choć co, ale także stare aleje dębowe, grądy z imponującym bogactwem gatunkowym roślin runa. Na stawy zawitała również moda na ścieżki dydaktyczne. Nie wiem, czy ktokolwiek z nich korzysta, ale chyba nawet inicjatorzy nie czytali, co jest napisane na tablicach informacyjnych. Gdyby było inaczej, to pewnie uniknęliby szeregu nieścisłości, powtórzeń i dziwnych tłumaczeń na angielski i niemiecki, gdzie w każdym języku napisane jest coś innego.

Kolejnym celem był Poznań, gdzie (ściślej w Puszczykowie) odbyła się konferencja nt. martwego drewna. Sam Poznań nie zachwycił. Wprawdzie widać zmiany, jakie zaszły od 15 lat, gdy już tam nie mieszkam (5 lat studiów), ale w stosunku zwłaszcza do Krakowa, wydaje mi się, że jest to miasto nieco zaniedbane. Kilka dni później podobne, albo nie - znacznie gorsze wrażenie, zrobił na mnie Dolny Śląsk. Srebrna Góra, Ząbkowice Śląskie, Ziębice i pomniejsze miejscowości, widać, że za Niemca musiały wyglądać kapitalnie. Przede wszystkim wspaniała, harmonijna architektura (cokolwiek to znaczy, ale to słowo pasuje mi najbardziej) tylko gdzieniegdzie zeszpecone budynkami z epoki wesołego Gierka. Swoją drogą takie szkaradne budynki stoją na samym środku poznańskiego rynku. Skoro nikomu to nie przeszkadza, to może nie potrzebnie się czepiam, gdyż jest to zgodne z nowoczesną myślą artystyczną. A ponieważ na sztuce kompletnie się nie znam to w takim razie niech sobie stoją. Poza zaniedbanymi kamienicami, przesadnie dziurawe drogi nawet jak na polskie standardy no i koszmarne, najczęściej nieczynne dworce kolejowe. Póki ich nie zobaczyłem, myślałem, że nasz zakopiański dworzec jest największą porażką i pseudowizytówką. Jeśli o Dolnym Śląsku mowa to na szczególne wyróżnienie zasługuje wójt Srebrnej Góry, którego z tego miejsca "pozdrawiam". Otóż po przejściu Gór Bardzkich okazało się, że Srebrna Góra, miejscowość ponoć wypoczynkowa o tradycjach uzdrowiskowych starszych od Hitlera, w weekedny, nawet w ten długi majowy, nie ma połączeń komunikacji pobliczno- busowej ze światem. Pozostaje albo łapanie stopa, albo kilkunastokilometrowy marsz do najbliższej cywilizacji. Ja wybrałem wariant mieszany, trochę przeszedłem, trochę podjechałem, a po drodze nasłuchałem się na owego wójta (ponoć mają zrobić referendum nad jego odwołaniem).

Wreszcie Góry Bardzkie i Sowie. Miała to być wycieczka sentymentalna - powrót  po 15 latach na sudeckie szlaki i do starych miejsc, które ciągle gdzieś tkwiły w zakamarkach pamięci. No i ... okazało się, że nie było do czego wracać, ponieważ nic, nawet schronisko w Srebrnej Górze, nie wyglądało tak, jak mi się wydawało. Nie to, żeby coś się zmieniło, po prostu nawet najdrobniejszy szczegół nie pozostał w mojej pamięci. A powinien, jak chociażby całkiem sympatyczny wąwóz skalny, czy cztery stare jak świat cisy, które rosną tuż przy szlaku. Wniosek z wycieczki taki, żeby więcej jeść orzechów, bo ponoć poprawiają sprawność umysłu. Uświadomiłem sobie przy okazji, jak trzeba być ostrożnym w komentowaniu czegoś, co widzieliśmy sto lat temu, bo istnieje duże prawdopodobieństwo, że nie omawiamy stanu faktycznego, tylko to co nam się wydaje (a na ogół wyobrażenia dalekie są od rzeczywistości). Tak, czy owak góry nie zachwyciły mnie. Krajobraz jest wprawdzie nierówny (interesujący jest fragment opadający w kierunku północnym, chodzi mi o kontrast między Sudetami a sąsiednią niziną,) ale poza tym dla przyrodnika i krajoznawcy miejsce takie sobie. Najbardziej rażąca jest gospodarka leśna w moim przekonaniu zbyt intensywna, miejscami rabunkowa. Jeśli to są lasy państwowe, to na moje oko powinno się zdecydowanie podnieść wiek rębności, czyli .... przez najbliższe kilkadziesiąt lat panowie od pilarek powinni się wyluzować.





«« Powrót do listy wiadomości
    Drukuj     Wyślij znajomemu    Ilość odwiedzin   4475



POZNAJ TATRY Copyright © MATinternet s.c. - Z-NE.PL - ZAKOPANE 1999-2024  ::  13705468 odwiedzin od 2007-01-09   ONLINE: 3