Ten tytuł "wiosna" to taki żart. Przynajmniej w Tatrach jest ona byle jaka. Trudno powiedzieć precyzyjnie, ale z moich obserwacji wynika, że wegetacja jest opóźniona o dwa tygodnie. Pamiętam, że bywały lata, kiedy liście u buków pojawiały się w ostatnich dniach kwietnia. Jak do tej pory Regle Zakopiańskie są szare, tylko tu i ówdzie np. w Lasku Chałubińskiego zazieleniło się nieco. Jest jednak dostatecznie ciepło, aby uaktywniły się korniki. Są wszędzie. Wystarczy odchylić kawałek kory, aby zobaczyć setki maleńkich chrząszczy. Świerczynom tatrzańskim nie wróżę łatwego życia. Spodziewam się, że za niedługo i bez ingerencji parku - przebudowy lasów na buczyny, krajobraz zmieni się zasadniczo i to może w ciągu kilkudziesięciu lat. Ile dokładnie? Myślę, że około 70. Jeśli spojrzymy na zdjęcia z początku XX wieku z uroczystości poświęcenia pomnika Chałubińskiego, w tle zobaczymy litą świerczynę. Na kolejnych zdjęciach rocznicowych widać, że świerka ubywa a jego miejsce wypełniają buki. W latach osiemdziesiątych mamy już piękną -na "oko" naturalną buczynę z pełnym zestawem charakterystycznych gatunków runa; żywcem gruczołowatym oraz żywokostem sercowatym (w Tatrach gatunek bardzo rzadki).
W poprzednim wpisie narzekałem, że dawno nie chodziłem po Beskidach. Po kilku dniach słowo ciałem się stało i zwiedziłem Pasmo Lubania. Byłem tam z milion razy, dlatego miałem nadzieję, że jeśli nie zobaczę nic interesującego z przyrodniczego punktu widzenia, to może się wzruszę wspominając jak to dawniej bywało, ale nic z tego. Spodobały mi się przebiśniegi, których kwitnie tam całkiem sporo. Nie mam pojęcia skąd się wzięły, ale cosik mi się widzi, że posadzili je ludzie. Zresztą nie tylko tam- można je spotkać na wielu innych szczytach Gorców i w ogóle Beskidów. Rosną jednak na ogół na polanach, czyli siedlisku stworzonym przez człowieka. Na wierzchołku Lubania pojawił się kolejny krzyż i przy okazji jakiś "mądry inaczej" "okrzyżował" żółtą farbą główny szlak beskidzki. Zabieg wg mnie zupełnie zbędny, tym bardziej, że papież chodził równo po całych Beskidach i Tatrach i w zasadzie należałoby pobazgrać wszystkie drzewa. Mam osobiście awersję do takiego postępowania, ponieważ ta mania pozostawiania po sobie znaków i symboli ku pamięci czego - i kogokolwiek jest w Tatrach rozwinięta do absurdu. Odpowiedź na pytanie, skąd w ludziach potrzeba ingerencji w środowisko jest mi znana, ale zostawię ją dla siebie. Na marginesie dodam, że na zboczach Lubania (od strony Tylmanowej) stoją jakieś figurki. Mają wprawdzie chrześcijańskie imiona, ale żywcem przypominają słowiańskich bogów. Ciekawe dlaczego ktoś uznał, że lepiej postawić je w lesie zamiast przed kościołem?! Poszukującym "Najwyższego", zamiast włóczyć się po krzakach polecam zajrzenie w głąb siebie. Co się Tatr tyczy dodam i polecam kolegom od świetlnego show na Giewoncie w rocznicę śmierci papieża lekturę listów apostolskich Jana Pawła II np. tego, skierowanego do młodych całego świata.
"Człowiek współczesny, zwłaszcza w obrębie wysoce rozwiniętej cywilizacji technicznej (...), stał się na wielką skalę eksploatatorem przyrody, traktując ją często w sposób użytkowy, niszcząc przy tym wiele jej bogactw i uroków i zanieczyszczając naturalne środowisko swego ziemskiego bytowania. Tymczasem przyroda jest dana człowiekowi również jako przedmiot podziwu i kontemplacji, jako wielkie zwierciadło świata. Odbija się w nim Przymierze Stwórcy ze swoim stworzeniem, którego centrum od początku znajduje się w człowieku, stworzonym wprost „na obraz” swego Stwórcy."
W Rzymie, u Św. Piotra,
dnia 31 marca 1985 roku, w Niedzielę Palmową, czyli Męki Pańskiej,
w siódmym roku Pontyfikatu. Jan Paweł II
Jak widać z powyższego cytatu, przyroda jest wartością samą w sobie. Ale czy zdanie papieża się liczy. Nie liczy się w ogóle, bo siła tradycji ludzkiej próżności i tanich wzruszeń wydaje się wartością nadrzędną.
Od mojego ostatniego wpisu byłem tu i tam w Polsce m.in. na Stawach Milickich oraz w Warszawie. Mam kilka przemyśleń, ale o tym, o ile nie zapomnę (a pamięć mam słabą i krótką) napiszę innym razem. W każdym razie Stawy Milickie to miejsce dla przyrodnika o wartości nie do przecenienia, po prostu absolutna rewelacja.
Jeszcze jedna dygresja. W poniedziałek sztab wyborczy kandydata na prezydenta Jarosława Kaczyńskiego zbierał podpisy w scenerii krokusów na Polanie Chochołowskiej przy szlaku do kaplicy. Mój komentarz do tej sytuacji jest jednocześnie apelem do wszystkich ludzi dobrej woli. Jeśli wiecie po co chroni się przyrodę i powołuje parki narodowe nieście tę nowinę gdzie się da.
TSkrzydłowski