Zdałem sobie przed chwilą sprawę, że od blisko miesiąca nie było nowego wpisu do mojego "skrzydłoblogu". Nie to, żeby w Zakopanem i Tatrach nic się nie działo. Każdy kto tu był wie, że niesposób w takim miejscu się nudzić. Po prostu jakoś mi się zapomniało. W naszym Beverly Hills w zasadzie każdy tydzień przynosi coś nowego. Był Festiwal Folkloru Ziem Górskich, teraz jest Filmów Górskich. Szkoda tylko, że na ten drugi mało kto chodzi. Właściwie, ja też nie narzucam się organizatorom, ale jest on raczej adresowany do tych, co lubią chodzić po pionowych ścianach. Ja się do nich nie zaliczam. Zresztą co mogłem to zrobiłem. Powiedziałem kilka słów o górskich lasach świata, tyle że moim wynurzeniom przysłuchiwało się może z 10 osób. A było o Nowej Zelandii, Chile, Meksyku, Himalajach, Tatrach, Borżawie, górach Azji Środkowej i Iranu, było o wielu jeszcze innych miejscach na świecie, ale lud uznał, że ochroną przyrodą lepiej nie zawracać sobie głowy. Słuchać mnie nie trzeba, ale mam nadzieję, że w przyszłości nie będę spotykał się z sytuacjami, że jakiś delikwent z tak zwanego "górskiego środowiska" będzie mi wmawiał, że jeżdżenie na rowerze górskim, deskorolce, latanie na paralotniach, wspinanie, wprowadzanie psów i robienie setek innych rzeczy w Tatrach nie ma wpływu na przyrodę. Chyba, że wcześniej udowodni mi, że dysponuje choćby szczątkową wiedzą na temat ekologii (przyrody w ogóle). Jałowe są to dyskusje z kimś, dla kogo - miłośnika Tatr inaczej - sarna jest samicą jelenia, a pomurnik to roślina. Ja mam czyste sumienie, kogo i kiedy mogę edukuję z tatrologii. Poza tym można skorzystać z obszernej literatury. Tylko kto ją czyta?!.
Za parę miesięcy rusza kolejny kurs na przewodnika tatrzańskiego. Nie jest łatwy ani tani (około 5 tys.), ale zapewiam, że warto go skończyć, choć osób spoza Podhala nie namawiam. Jeśli nie można brać udziału w cotygodniowych spotkaniach i wycieczkach po Tatrach, to udział w kursie trochę traci sens. Dla mnie to poważne wyzwanie. Oficjalnie na kursie będę opowiadał o roślinach i gospodarce leśnej. Nieoficjalnie, na szeregu spotkaniach okołokursowych, o ... wszystkim innym. Faktem jest, że dzięki temu sam utrwalam sobie mnóstwo szczegółów o jakich nie miałem pojęcia przed swoim własnym egzaminem przewodnickim. Tak, czy owak idą ciekawe czasy.
A co słychać w Tatrach? No cóż, wiele wskazuje na to, że jeszcze tej niedzieli szczyty pobieli pierwszy śnieg. Kwitną goryczki, dziewięćsiły, ale wola życia w przyrodzie gaśnie z dnia na dzień. Zanim się obejrzymy minie kolejny rok, a my zestarzejemy się wraz ze świstakami. Tyle na dziś, bo staję się zbyt sentymentalny.
TSkrzydłowski po góralsku "Doktorek"
PS. Do tekstu pozwoliłem sobie zamieścić zdjęcie z wycieczki botaniczno - zoologiczno - topograficzno - geologicznej pt. Orła cień, czyli nauka latania.